Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Przejdź do spisu treści. MP nr110/05

Pielgrzymka do Matki Bożej Miłosierdzia w Ostrej Bramie przez Rygę, Tallin i Petersburg

Między prawem a życiem

nr 5 (110) z 4 XII 2012r. /str. 12-14




(10.09.2012r. )

Po Mszy Świętej przed ołtarzem Naszej Komorowskiej Matki Bożej Miłosiernej, ufni w Jej opiekę, rozpoczęliśmy o świcie pielgrzymowanie do Matki Bożej Ostrobramskiej. Niewątpliwie optymizmem napawała też obecność w naszym gronie aż czterech duszpasterzy z Proboszczem, ks. Prałatem Andrzejem Perdzyńskim na czele. O naszą wygodę, bezpieczeństwo i o to, by dostarczyć nam jak najwięcej wrażeń każdego dnia - od świtu do późnych godzin wieczornych (bo program był napięty), troszczyli się sympatyczni, kompetentni i pomocni przedstawiciele biura podróży - pani Alicja - pilot i kierowcy naszego wygodnego autokaru. Pierwszy dzień podróży przez Polskę, Litwę i Łotwę do Rygi zakończył się późnym popołudniem zwiedzaniem stolicy Łotwy nad Dźwiną. Trzygodzinny spacer po starym mieście to niewiele, ale wystarczy, by uznać słuszność wpisania miasta, o którym pierwsze pisemne wzmianki pochodzą z XII wieku - na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Położenie nad rzeką u jej ujścia do Bałtyku - do zatoki Ryskiej - sprzyjało osiedlaniu się kupców i rzemieślników i rozwojowi handlu (w XIV wieku Ryga weszła do związku miast hanzeatyckich). Na przestrzeni wieków Ryga była we władaniu Niemców, Duńczyków, Polaków (w latach 1582 - 1621), Szwedów i Rosjan. Król Stefan Batory rezydował na zamku ryskim, a w kościele Św. Jakuba (w tym czasie w rękach jezuitów, a obecnie - katedrze luterańskiej) - wygłaszał kazania ksiądz Piotr Skarga. Podziwialiśmy wąskie, kręte uliczki, domy mieszczańskie ("Trzej bracia" z XV, XVI i XVII wieku), piękne secesyjne kamienice, budynki związane z handlową przeszłością miasta (dom "Czarnogłowych", organizacji bogatych kupców stanu wolnego, istniejącej od XV wieku do 1939 roku - także w Tallinie, którego herbem była głowa murzyna, okazały budynek Wielkiej Gildii z XIX wieku, obecnie siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej) oraz - oczywiście kościoły - katedrę luterańską Św. Jakuba, kościół Św. Piotra z górującą nad miastem wysoką (123m) wieżą i kościół rzymskokatolicki Matki Boskiej Bolesnej z 1784 roku, w którym odbywają się msze święte w języku polskim. W pamięci zostanie na pewno panorama miasta z wieżami kościołów i "pałacem kultury" (Łotysze, podobnie jak Polacy, otrzymali taki prezent od "towarzyszy radzieckich", gdy Łotwa po drugiej wojnie światowej weszła w skład ZSRR) oraz majestatyczna Dźwina z wiszącym mostem i stojącą na wyspie wysoką wieżą telewizyjną (338 m), wyższą od wieży Eiffl a.


(11.09.2012r.)

Następnego dnia po mszy świętej, odprawionej przez "naszych księży" w kościele Matki Bożej Bolesnej, wyruszyliśmy w drogę do Tallina, żegnając się z Łotwą w słoneczny poranek spacerem po pustej nadmorskiej plaży nad zatoką nieopodal Rygi. W Tallinie, położonym także nad bałtycką zatoką, ale już Fińską, czekał na nas przewodnik - mieszkający w Estonii Polak z Torunia, z którym wczesnym popołudniem rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta od byłej letniej rezydencji rosyjskiego cara Piotra I - Kardorg, otoczonej ładnym parkiem. Historia Tallina, podobnie jak Rygi, wiąże się ściśle z położeniem tego portowego miasta na ważnym szlaku handlowym i które z tego względu było przez wiele wieków obiektem wojen o wpływy na tych terenach i przechodziło kolejno we władanie Finów, Duńczyków, Kawalerów Mieczowych, Krzyżaków, Szwedów i Rosjan. To właśnie Duńczycy w XIII wieku otoczyli miasto wysokim (16 m) murem z kilkudziesięcioma basztami (obecnie jest ich ponad 20) o długości 2,5 km i wybudowali na wzgórzu Toompea najstarszy kościół w mieście (choć wiele razy przebudowywany) pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny (obecnie jest to katedra kościoła luterańskiego), w którym m.in. pochowany jest w pięknym, renesansowym sarkofagu francuski generał w szwedzkiej służbie (wspomniany w "Potopie") - Pontus de la Gardie. Z XIII wieku pochodzi również zamek, także wielokrotnie przebudowywany, obecnie siedziba parlamentu, a z zamkiem sąsiaduje zbudowana pod koniec XIX wieku, jako symbol carskiego panowania, cerkiew Aleksandra Newskiego ze złoconymi cebulami. Wzgórze Toompea to - zgodnie ze średniowieczną tradycją - "górne miasto", z którego roztacza się piękny widok na "dolne miasto", jezioro Ulemiste i port. Dolne miasto, otoczone dobrze zachowanymi murami z basztami pokrytymi czerwoną dachówką (m.in. potężną "Grubą Małgorzatą" przy Morskiej Bramie i "Kiek in de Kok", czyli "Zajrzyj do kuchni", bo widać z niej okna całej starówki), tętni życiem i ma "atmosferę" - kafejki, restauracje, puby, wąskie urokliwe uliczki, średniowieczne kamieniczki. Kompleks zwany "trzy siostry" przypomina nam ryskich "trzech braci", a dom Bractwa Czarnogłowych w stylu niderlandzkiego renesansu z medalionami upamiętniającymi zasłużone dla Bractwa osobistości (m.in. - króla Zygmunta III Wazę i jego małżonkę Annę - należącą kiedyś do Bractwa), pięknie odnowioną kamienicę w Rydze. Centrum starego miasta to plac ratuszowy ze średniowiecznym gotyckim budynkiem ratusza z otwartymi podcieniami i wysoką, smukłą wieżą zakończoną figurką Starego Tomasza, legendarnego obrońcy miasta. Na rynku znajduje się też budynek (w kształcie z XVII w.), w którym mieści się, działająca nieprzerwanie od 1422 roku do chwili obecnej pierwsza w Estonii apteka, z której specyfiki cieszyły się popytem w całej Skandynawii i Rosji (rybie oczy, sproszkowane żabie udka, mielone rubiny, eliksir z pszczół itp. ). Estończycy w większości są protestantami, a więc większość świątyń to kościoły protestanckie, jak na przykład gotycki kościół Św. Olafa z wieżą liczącą 123 m, kościół Św. Ducha (na placu ratuszowym) z siedemnastowiecznym zegarem na fasadzie. Natomiast kościół Św. Mikołaja nie pełni już funkcji sakralnych, ale wykorzystywany jest jako muzeum i sala koncertowa. Można w nim obejrzeć m.in. piękny ołtarz główny z XV wieku z drewnianymi rzeźbami świętych oraz renesansowe kandelabry. Z zewnątrz obejrzeliśmy także jeden z dwóch kościołów rzymskokatolickich w Tallinnie - katedrę Św. Apostołów Piotra i Pawła. Oczywiście zainteresowała nas bardzo tablica pamiątkowa, umieszczona przy Bramie Morskiej, upamiętniająca brawurową ucieczkę z tallińskiego portu w nocy z 17 na 18 września 1939 roku polskiego podwodnego okrętu wojennego ORP "Orzeł", który wpłynął do Tallina, jako neutralnego portu, aby odstawić do szpitala chorego dowódcę, ale na skutek niemieckiej interwencji został internowany. Szczęśliwie ucieczka była udana i po miesiącu okręt zawinął do brytyjskiego portu. Po pełnym wrażeń dniu w tym pięknym mieście pojechaliśmy do hotelu, aby coś zjeść i następnego dnia - wyruszyć… jeszcze wcześniej (!), gdyż czekała nas podróż do Petersburga i przekroczenie granicy z Rosją.


(12.09.2012 r.)

W dalszym ciągu dopisywało nam szczęście - pogoda była piękna, na granicy nie było kolejki oczekujących na odprawę, a nasze bagaże nie wzbudziły zainteresowania celników, więc szybko i bez problemów znaleźliśmy się w Rosji, a pod wieczór wjechaliśmy do Petersburga i w drodze do hotelu, klucząc w korkach po jednokierunkowych ulicach między rzekami i kanałami z okien autokaru podziwialiśmy fantastyczną urodę, przepych i ogrom tego miasta. Te pierwsze, wspaniałe wrażenia sprawiły, że po zakwaterowaniu w hotelu już w mniejszych grupach wyruszyliśmy metrem na rekonesans do centrum. Na początek dużym pozytywnym zaskoczeniem było dla nas metro - przede wszystkim - jego głębokość (na "naszej", położonej najbliżej hotelu stacji jazda ruchomymi schodami na perony zdawała się nie mieć końca), a także - czystość, różnorodna niebrzydka architektura peronów (choć część powstała w czasach stalinowskich i można było spodziewać się najgorszego), no i - prosty układ linii metra i częstotliwość kursowania. Nie zawiódł nas także "Petersburg nocą". Na Newskim Prospekcie - centralnej szerokiej arterii i sąsiednich ulicach panował ruch jak w środku dnia, a rzeki, kanały, pałace i cerkwie wydawały się jeszcze piękniejsze. Nie zdecydowaliśmy się jednak na oczekiwanie do godziny 1-wszej w nocy na podnoszenie mostów na Newie, co umożliwia ruch większych statków po rzece. Trzeba było wrócić do hotelu.


(13.09.2012 r.)

Dwa następne dni rozpoczynaliśmy od Mszy Świętej w kościele Św. Katarzyny Aleksandryjskiej, najstarszej i największej świątyni katolickiej w Rosji z XVIII wieku, przy której od 1816 roku istniała wspólnota dominikańska. Przy parafii działały różne instytucje charytatywne i edukacyjne, m. in. - gimnazjum męskie i żeńskie oraz internat dla dziewcząt, który w latach 1907 - 1914 prowadziła Św. Urszula Ledóchowska. W 1938 r. kościół został zamknięty. Po wojnie w kościele urządzono muzeum, ale w 1984 r. pożar zniszczył jego wnętrze. Po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 r. kościół powierzony został ponownie zakonowi dominikanów… Warto pamiętać, że w podziemnej krypcie kościoła spoczywały w latach 1798 - 1939 doczesne szczątki Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który ostatni rok życia spędził w Petersburgu. Zwiedzanie Petersburga z przewodnikiem zaczęliśmy od Twierdzy Pietropawłowskiej, od budowy której car Piotr I rozpoczął w 1703 roku realizowanie swojego niezłomnego wizjonerskiego planu założenia miasta i portu na bagnach u ujścia Newy do Bałtyku. Już w 1712 roku Petersburg został stolicą Rosji, a w 1725 roku w samym mieście żyło już około 40 tysięcy ludzi. Twierdza Pietropawłowska przez lata była więzieniem politycznym, w którym osadzeni zostali między innymi - Polacy - Tadeusz Kościuszko i Julian Ursyn Niemcewicz. Głównym budynkiem na obszarze fortu jest sobór Św. Piotra i Pawła z pozłacaną 122-metrową iglicą, w którym w sarkofagach z białego marmuru pochowani są carowie Rosji. Oczywiście pojechaliśmy rzucić z bliska okiem na krążownik Aurora, "wsławiony" armatnim wystrzałem, który dał sygnał do szturmu na Pałac Zimowy - symbolizującym początek rewolucji październikowej i ery Związku Radzieckiego. Obecnie krążownik, zakotwiczony na Nabrzeżu Piotrogradzkim na Wielkiej Newie, pełni funkcję muzeum. Z rewolucją październikową kojarzy się także Instytut Smolny, w którym była główna siedziba komunistów. Cały kompleks Smolny - Instytut, sobór i monastyr - został pięknie odrestaurowany. W soborze, zaprojektowanym przez największego architekta Rosji, Rastrellego, z uwagi na wspaniałą akustykę, odbywają się koncerty, a w Instytucie znajduje się siedziba władz miasta. Smolny obejrzeliśmy tylko z zewnątrz, jadąc do Ławry (klasztoru) Aleksandra Newskiego, ufundowanej przez Piotra I jako symbol odniesionego w tym miejscu zwycięstwa nad Szwedami przez księcia Nowogrodu Aleksandra. Droga od wejścia na teren zespołu klasztornego biegnie między murami dwóch cmentarzy z grobami znanych uczonych i kompozytorów (m.in. - M. Łomonosowa, M. Musorgskiego i P. Czajkowskiego). Głównym budynkiem na dziedzińcu, obok barokowej cerkwi Zwiastowania i klasztornych zabudowań, jest klasycystyczny sobór Świętej Trójcy z relikwiarzem Aleksandra Newskiego. Kontynuując nasze zwiedzanie obejrzeliśmy sobór św. Izaaka z pierwszej połowy XVIII wieku, jedną z największych katedr świata, której 3 wymiary - długość, wysokość i szerokość mają około 100 metrów, a kopuła o promieniu 11 m pokryta jest 100 kg. czystego złota. Świątynia opiera się z zewnątrz na ogromnych kolumnach z czerwonego granitu, których transport i postawienie było wielkim inżynierskim wyzwaniem w owych czasach. Odnowione wnętrze świątyni zdobią ściany z różnych rodzajów marmuru, ikonostas - z kolumnami z lazurytu i witrażem Chrystusa za carskimi wrotami, mozaikowe ikony, ogromne malowidła i drewniane drzwi z płaskorzeźbami świętych. Ten wielki sobór, mogący pomieścić kilkanaście tysięcy wiernych, pełni funkcje sakralne tylko w największe święta kościelne, a poza tym, jako muzeum, prezentuje historię swojej budowy. Dzień i tak już pełen wrażeń zakończyliśmy rejsem stateczkiem po Newie, Mojce, Fontance i kanałach, podziwiając teraz z tej perspektywy mosty na Newie, niezliczone, fantazyjnie zdobione mosty na Mojce, Fontance i kanałach, położone tuż nad wodą pałace, kamienice, parki i pomniki. Słuchaliśmy naszej przewodniczki, starając się zapamiętać znane z historii bądź literatury nazwiska właścicieli i twórców tych pięknych budowli, jednocześnie oceniając wady i zalety mieszkania w "Wenecji północy", w której istnieje realna groźba powodzi. Rzeki zamarzają na co najmniej 4 miesiące, poza okresem białych nocy pogoda jest niżowa, wieją silne wiatry, a dni są krótkie i… jest pięknie! (Koniec cz. I)

--------------------------

Ewa Nawrocka-Masłowska



Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.