Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Przejdź do spisu treści. MP nr 119

W zakrystii

MP nr 2 (119) z 20 IV 2014r. /str. 1



ks. kan. Andrzej Perdzyński



Po raz pierwszy z papieżem Janem Pawłem II, jeszcze jako kardynałem krakowskim, spotkałem się w mojej rodzinnej parafii w Bodzentynie w 1972 r. Diecezja kielecka przeżywała tego roku peregrynację obrazu M. B. Częstochowskiej. Obraz nawiedzał poszczególne parafie, a na jego powitanie przyjeżdżali biskupi kieleccy. Ponieważ Bodzentyn był kiedyś letnią siedzibą biskupów krakowskich i należał do Metropolii Krakowskiej, kardynał Wojtyła, Metropolita Krakowski, został zaproszony na uroczystości przywitania obrazu.
Ja w tym czasie byłem klerykiem II roku w Seminarium Warszawskim i zostałem zaproszony wraz z innymi księżmi i klerykami pochodzącymi z parafii w Bodzentynie. Byłem w służbie liturgicznej, która pomagała przy mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem kardynała Wojtyły.
Po paru latach, już jako kapłan jednej z warszawskich parafii, zorganizowałem pielgrzymkę służby zdrowia do Rzymu i Watykanu. Byliśmy na prywatnej audiencji u Ojca świętego Jana Pawła II. Przedstawiałem papieżowi poszczególnych lekarzy, którzy z troską radzili Ojcu świętemu, jak zaradzić różnym dolegliwościom, o których słyszeli z mediów. Papież słuchał tych rad z uwagą, kiwał głową, uśmiechał się i dziękował. Stojąc z boku i słuchając tych lekarskich rad, widziałem, jak papież poważnie traktował prośby lekarzy, którzy z wielką troską, każdy w swojej specjalizacji, chcieli pomóc Ojcu świętemu. Na koniec audiencji przedstawiłem się i przypomniałem spotkanie przed laty w Bodzentynie. Papież zadziwił mnie, ponieważ doskonale pamiętał tamto wydarzenie. Wspominał księży, którzy wtedy tam byli i zabawne scenki z posiłku na plebanii. Miałem okazję uczestniczyć jeszcze kilka razy w takich prywatnych audiencjach i zawsze pozostawał mi w sercu obraz niezwykle ciepłego, życzliwego człowieka, który interesuje się historią życia każdego. Papież miał niezwykłą pamięć. Spotykał tysiące ludzi, ale po latach potrafił sobie przypomnieć imię, nazwisko i kontekst, w jakim doszło do konkretnego spotkania.
Teraz jest w domu Ojca i z tego miejsca uśmiecha się do każdego z nas. Kanonizacja tylko oficjalnie potwierdzi to, co każdy z nas czuł po spotkaniu z nim - spotkałem świętego.


--------------------------

ks. kan. Andrzej Perdzyński



Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.