Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Przejdź do spisu treści. MP nr (4) 74/07

Obrazki z dziejów Komorowa

- MP nr 4 (74) z 17. VI 2007r. /str. 28-29

Mimo, że Zaduszki jeszcze daleko, to jest to chyba temat na czasie. Ostatnio słyszymy dużo o przenoszeniu pomników i grobów. Dodajmy do tego jeszcze kilka spostrzeżeń.
Zapomniany i pogardzany cmentarz "Na Zieleńcu" od 60 lat uświadamia nam niemal dotykalnie, że chodząc po naszej miejscowości depczemy groby.

Ile jest miejsc w samym Komorowie i jego najbliższych okolicach, gdzie spoczywają szczątki naszych przodków, o których to miejscach nie wiemy nic? Są wśród nich cmentarze i pojedyncze groby z czasów nam bliskich, ale przecież równie często są to groby dużo starsze - o ludziach w nich spoczywających dzisiaj nie wiemy prawie nic.
Na przykład: las komorowski i chlebowski (ten po drugiej stronie Utraty) są miejscem licznych bezimiennych i celowo ukrytych grobów kolaborantów, skazanych w czasie wojny przez sądy podziemne. Pamiętajmy jednak o tym, że wśród osądzonych zdarzało się uśmiercić ludzi całkiem niewinnych, co niestety potwierdzają świadkowie i uczestnicy tamtych wydarzeń. Być może i tu zdarzyły się takie tragiczne przypadki, których już nikt nigdy nie wyjaśni i nikt nie upomni się o ich litościwe wspomnienie i o modlitwę.


Dwa groby w komorowskim parku przy pałacu
Dwa groby w komorowskim parku przy pałacu




W parku komorowskim (przy "sanatorium") natrafić można w pewnym malowniczym zakątku na dwa milczące - choć nie do końca chyba zapomniane - groby, na których czyjaś miłosierna ręka postawiła krzyże. Może osoby dysponujące wiedzą na ich temat zechciałyby się podzielić swoimi informacjami z szerszym gronem mieszkańców Komorowa? Bardzo prosimy.
Z archiwalnych zapisów dotyczących parafii pęcickiej dowiadujemy się, że kilkakrotnie w różnych czasach i miejscach, podczas różnorakich prac ziemnych natrafiano na niezidentyfikowane ludzkie kości. Jeden z miejscowych, pewnie już zapomnianych przekazów (zapisany w kronice parafialnej), mówi o faktycznym odkryciu w latach międzywojennych w Pęcicach niedaleko kościoła - ludzkich kości. Przypadkowi odkrywcy ujrzeli wśród nich kości rąk skutych zardzewiałymi kajdanami. Twierdzili, że oto odkryli groby Tatarów, którzy w dawnych czasach - jako niewolnicy - sypać musieli w Pęcicach groble...


Strona archiwalnego wpisu do księgi metrykalnej
Strona archiwalnego wpisu do księgi metrykalnej




Innym razem w Sękocinie, wsi należącej do naszej dawnej parafii, również natrafiono na ludzkie szczątki. Pozwolę sobie zacytować tu cały wpis z pęcickiej księgi zmarłych, w brzmieniu rosyjskim:
"Numero 29. Sękocin. Sostojałoś w Pjeńcicach diesjatowo /dwadcat' wtorowo/ Julja tysjacza wosjemsot djewjanosto wosmowo goda po południ. Wojt Gminy Faljent, djesjatowo /dwadcat' wtorowo/ Julja sjewo goda za No[mjero] 2198 donjes mi, czto na zjemljach dierjewni Senkocin djewjata [?] /dwadcat' pjerwowo/ Julja sjewo goda najdjeny kosti czjełowjeczjeskowo tjeła nieizwjestnowo proischodjenia, kakowych kosti pochorienny na kładiszcze Pjencickawo Prichoda, w prisutstwii swidjetjeljej Dominika Szmajdjewicza służitjelja iż Faljent, soroka wosmi ljet, i Stanisława Płonka robotnika iz Faljent tridcati czjetwjerjech let'. Akt sjej sostawljen na osnowanji wysze pomjenutawo pismjennawo zajawljenia Wojtam Faljent. Akt sjej prisutstwujuszczim swidjetjelno proczitan a po njegramotnosti ich Nami tolko podpisan. Ks. Win.[centij] Kuderko Ad.[mistrator] Penc.[ickawo] prich.[oda]"
Warto zaznaczyć, że niezidentyfikowane kości pochowano z całym szacunkiem na katolickim cmentarzu, nie pytając nikogo o zgodę czy pozwolenie. Nie ma śladu wątpliwości co do identyfikacji i pochodzenia kości.
Depczemy, a czasem rozkopujemy i niszczymy - najczęściej nie zdając sobie sprawy lub zupełnie nie przywiązując do tego wagi - groby znacznie dawniejsze. Kilka takich miejsc odkryto w latach 60-tych ubiegłego wieku w najbliższych okolicach, w miejscach, gdzie wówczas były jeszcze pola i zagony uprawne, a dziś budują się i stoją domy. Mieszkańcy tych domów dosłownie przecież mieszkają, o zgrozo! - na ludzkich kościach. Nie wierzymy w klątwy, jakimi Indianie okładali tereny swoich cmentarzy, jednak pamiętać należałoby, że w historii całego świata, wielu kultur i religii, cmentarze objęte były specjalną ochroną i są świętością. Są miejscami tradycyjnie nienaruszalnymi. Czasy wojen i totalitaryzmów naruszyły i to odwieczne tabu. Wystarczy przypomnieć sobie, co robiono z niemieckimi cmentarzami na Ziemiach Odzyskanych, albo z polskimi cmentarzami na Wschodzie... Czy więc tym bardziej świadomość, że cmentarze w naszych okolicach mają prawie 2000 lat, a niektóre nawet drugie tyle, nie przydaje naszej wiedzy obojętności? Skoro przecież nie wiemy o pochowanych tu ludziach prawie nic, a poza tym żyli oni tak okropnie dawno, to wydaje się jakoby ich wcale nigdy nie było.
Może taki sam los czeka nasze kości za 2000 lat? A może już za lat 60 staną się one niepotrzebnym balastem pamięci, tak jak ma to miejsce w przypadku cmentarza "Na Zieleńcu"?
Zmarły nagle latem ubiegłego roku, dyrektor pruszkowskiego muzeum, nieodżałowany pan mgr. Stefan Woyda - wielki archeolog, współczesny humanista - powiedział kiedyś siedząc w cieniu drewnianego barakowozu, stojącego wśród sierpniowych ogrodów w Brwinowie nad wykopem archeologicznym: "Może i nasze milczące kości ktoś, kiedyś, za 2000 lat, ujmie w dłonie z taką samą pieczołowitością i szacunkiem, jak my to robimy dzisiaj. Może to jedyny sens naszej działalności na tym padole, abyśmy przekazywali następnym pokoleniom drogocenny dar współczucia, pamięci i szacunku, które zawierają się w słowie Dziedzictwo, a może nawet szerzej - Cywilizacja?"

--------------------------

Tomasz Terlecki



Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.