|
||
Licznik odwiedzin |
Komorów w "Dziennikach" Marii Dąbrowskiej (9)Według wyboru Lucyny Terleckiej- MP nr 58 z 26 XI 2005r. str. 2625 IV 1964. Wtorek W sobotę po południu przyszedł raptem młody wikary, jest tutaj rok i właśnie opuszcza Komorów przenosząc się do Skierniewic. Wikarzy zmieniają się tak często, że poznaję już chyba czwartego, a paru w ogóle nie poznałam. Ten twierdzi, że "ludzie tu jacyś obcy, niedobrzy". A podobno z naszym proboszczem współżycie nie jest łatwe. Nazywa się Zdzisław Zdanowicz, jest z Białegostoku. Przyniósł pierwsze trzy tomy " Nocy i dni" z prośbą o dedykację.
20 VII 1964. Poniedziałek Wieczorem przyszli Terleccy zabrać czereśnie, z którymi nie wiadomo było, co zrobić. Bardzo lubię jak przychodzą - mam wtedy rozkoszne wrażenie, że żyję i żywi są ze mną. 26 VII 1964. Niedziela Imieniny Anny. Tym razem Komorów obesłał ją kwiatami. Pani Słomkiewicz już wcześnie rano ofiarowała jej róże, p. Harna, który przyszedł z torcikiem malinowym z pianką, przyniósł też róże, nawet ci mili sąsiedzi "spod kościoła" pp. Kasprowiczowie, przynosząc zamówione maliny i poziomki w wielkiej obfitości, przynieśli także róże, a potem ni stąd, ni zowąd Tola Pęska przysłała czarnych, arcydojrzałych, słodkich czereśni i parę kwiatów (rumianków i cynii) z ich zapuszczonego ogrodu. 29 VIII 1964. Sobota Nie mogłam się Anny doczekać (...). Włożyłam więc stary , możliwie najdłuższy płaszcz (...) i wyszłam jej naprzeciw. Kiedy zbliżałam się, żeby usiąść na ławce, która jest naprzeciw kościoła, przyjechało na rowerach dwu młokosów. Jeden zawołał ujrzawszy moje spodnie: "Zwariowała baba na stare lata". Nic się tym nie przejęłam. Czysto rodzimy, bardzo prowincjonalny chuliganizm. Na Zachodzie widzi się stare, siwe kobiety w spodniach, blezerach i to na ulicach miast wielkich. Po chwili od strony kościoła nadeszła Anna. "Przed chwilą" - rzekła - widziałam następującą scenę. Jechało na rowerach dwu 18 - latków. Jeden powiedział: "Wiesz kto była ta pani, co usiadła na ławce pod kościołem? Maria Dąbrowska". Drugi: "O cholera, i czemu żeś mi tego wcześniej nie powiedział?".
22 X 1964. Środa Pięć tygodni przeleżałam w Lecznicy walcząc z zapaleniem ropnym miedniczek, a potem z kompletnym klopsem serca. (...) Ale w końcu minęło ponad przepisowe 10 dni bez temperatury i bez bólów podmostkowych, nie miałam już cierpliwości, parłam do wyjścia (...) 5 X w wigilię mojej 75 rocznicy urodzin Jurek z Jayanti i z Dominiką (bratanek z rodziną - LT) odwiózł mnie do Komorowa. 21 II 1965. Niedziela Anna wyjechała we środę po południu, a ja wieczorem poczułam się tak infarktycznie i źle, że po raz pierwszy spałam z drzwiami otwartymi do hallu i do Meli. Rano nie lepiej. 19 III 1965. Piątek Od kiedy notowałam - prawie miesiąc agonii we wszystkich sensach cierpienia i umierania. (...) W Komorowie kładą nową blachę na dach. 8 V 1965. Sobota Jestem ciągle w Lecznicy. (...)
To były ostatnie słowa zapisane ręką Autorki w szpitalu na jedenaście dni przed śmiercią.
| |
Copyright 2008-2019 ©
Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.
|