Misterium Krzyża
- MP nr 45 z 23 V 2004r.
Płomień Pana Przedwiecznego
Dnia 28 marca 2004 roku komorowski kościół przeżywa oblężenie. Ile nas mogło być tego niedzielnego wieczoru w
naszej świątyni? Jeśli powiem, że 300 mogę tylko pomylić się na minus. Wśród nas wielki polski poeta, autor
wierszy na którym zbudowano misterium.
Słuchano ich w interpretacji Włodzimierza Matuszaka - proboszcza z telewizyjnego serialu "Plebania". Sekundował mu prawdziwy
proboszcz nasz ks. Andrzej Perdzyński, który już czwarty raz z kolei aktywnie uczestniczy w tym, co robimy. Ma zresztą
świetną dykcję i znakomicie interpretuje (co oczywiste), trudne teksty liturgiczne. Tym razem czytał wszystkie rozważania
Męki Pańskiej autora "Golgoty Jasnogórskiej" Jerzego Dudy-Gracza. "Golgota" to niezwykłe dzieło Jerzego Dudy-Gracza.
Ma o cztery stacje więcej niż klasyczne nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Jest podsumowaniem życiowych refleksji dojrzałego człowieka.
Namalowana specjalnie dla Jasnogórskiego Sanktuarium u stóp, w którego artysta się urodził i wzrastał.
Teksty rozważań pisał autor w trakcie malowania obrazów, a wiersze powstały na osobistą prośbę Jerzego Dudy-Gracza, gdy
postanowił wydać album z tymi niecodziennymi obrazami. Album trafił w ręce Lidii Kulczyńskiej-Pilich i stał się inspiracją do
napisania scenariusza widowiska. Tak powstało nasze misterium.
A że trzeba na to
było zgody obu autorów - malarza i poety - pani Lidia nawiązała z nimi kontakt. Pan Bryll miał blisko z Warszawy do Komorowa, więc ku naszej radości zawitał na nie,
a po spektaklu mimo późnej pory uczestniczyliśmy w ciekawym spotkaniu. Wieczór autorski wieszcza poprowadziła Małgorzata Muszyńska. Usłyszeliśmy wiele mądrych słów.
O początkach pisania i o kondycji narodu i zagubieniu pojedynczego człowieka... Także o chorobie, która połączyła dwu wielkich Dudę i Brylla, bo kiedy Jerzy Duda-Gracz
dowiedział się o kłopotach ze zdrowiem Ernesta, zadzwonił do niego i namówił na operację. Bryll trafił na salę, gdzie wcześniej on leżał i Andrzej Wajda. To był prapoczątek
uczestnictwa w ważnym dla Dudy cyklu. Obrazy powstawały długo i mówią wiele nie tylko o autorze, ale także o nas Polakach.
Kolejne repliki obrazów przy dźwiękach kołatek do ciemnej świątyni wnosiły pary małżeńskie głównie członkowie grupy modlitewnej - Kościół Domowy. Każda stacja stanowiła
zamkniętą scenę, trawjącą na tyle długo i na tyle wzmocnioną słowem, muzyką, efektami, by widz zdołał ją przemedytować. Po czym obraz uroczyście znoszono do dolnego kościoła.
Tam przez dwa tygodnie można było je oglądać, a w Wielki Czwartek Golgota była tłem dla Chrystusowej ciemnicy. W tej scenerii odbył się wieczór autorski pana E. Brylla, który
zakończył je słowami: Jest w Warszawie kościół duszpasterstwa twórców kultury, do którego wszyscy powinni tam wpadać, "żeby twórcy sami się tam nie gnietli". Tam właśnie
w Święto Zwiastowania uczestniczyłem we mszy świętej, podczas której śpiewała p. Elżbieta Pańko. Pomyślałem wtedy, że to dla tej pieśni tego dnia tam się znalazłem. Dziś spotkała
mnie także nagroda. Nie tylko obejrzałem wspaniałe misterium, ale także po raz kolejny usłyszałem ten piękny głos. Dziękuję. Artystce dedykuję wiersz "Anioł niósł Zwiastowanie", który,
pozwolą Państwo, dla niej tylko przeczytam.
--------------------------
Lech Skupiński
Próba, a wieczorem w naszym kościele w aktorskie szranki stanęło dwóch proboszczów - nasz prawdziwy, ks. Andrzej
Perdzyński i z telewizyjnej z "Plebanii!" - kreowany przez pana Włodzimierza Matuszaka
Ci, co zawsze "za kulisami", czyli twórcy Misterium wraz głównymi "aktorami" - komorowskimi rodzinami, które do kościoła
wnosiły poszczególne stacje "Golgoty Jasnogórskiej" J. Dudy-Gracza
Jak zwykle przytomna siostra Gabriela w ostatniej chwili wychwyciła jakiś błąd w tekście
Harfa, a przy niej Urszula Nowakowska i niezawodna Ania Błaszczyk - flet. To Jej i mężowi Ani - Witkowi Błaszczykowi
- organy, zawdzięczamy wysoki poziom artystyczny i wykonawczy zapraszanych muzyków
"Mam tremę i to sporą. Staję "oko w oko" nie tylko z tekstem, ale także z jego Autorem" - zwierzał się pan Włodzimierz Matuszak
"Już nic nie da się poprawie! Trzeba liczyć na pomoc Niebios i szefowej inspicjentów Ewy Kucharskiej" - pierwsza z prawej obok Lidii Kulczyńskiej-Pilich
"Miłość to czyni, że się niewinny za winnego wini" - tymi oto słowami C. K. Norwida, streszczającymi cały sens Męki Pańskiej, ks. Andrzej Perdzyński - proboszcz naszej parafii rozpoczął Misterium. Reszta była tylko dopełnieniem.....
W kościele zapanowała ciemność. Pani Elżbieta Pańko wspaniałym, głębokim i czystym mezzosopranem zaśpiewała pieśń wielkopostną. Strofy "Ogrodzie oliwny" przemówiły z wielką mocą i tak już było do końca. Następnie czternaście małżeństw, kolejno wnosiło 14 wielkich obrazów Jerzego Dudy-Gracza
"Szczerze gratuluję, taka mała Parafia, a robota w pełni profesjonalna" - powiedział na pożegnanie Pan Ernest Bryll. Kołatki, światło i ta dojmująca muzyka dopełniły słowa niewypowiedziane. O obrazach Jerzego Dudy-Gracza nie wspominam. One są bezkonkurencyjne, bo wspaniałe!"
W tym spektaklu światło było jednym z pierwszoplanowych "aktorów". Realizowali je z dachu kościoła (widoczny na prawym zdjęciu) Lech Skupiński, zza krzyża - Piotr Zieliński i z "widowni" - Krzysztof Rodak.
Stacje od XIV czyli od Zmartwychwstania do XVIII Wniebowstąpienia Chrystusa toczyły się bez udziału wiernych i przy pełnym świetle
Przez 2 godziny z zaciekawieniem słuchano Ernesta Brylla
W miejsce recenzji
- czyli jeszcze o Misterium Krzyża "Płomień Pana Przedwiecznego" - Jakub Lisiecki
- MP nr 45 z 23 V 2004r.
Poproszono mnie, abym napisał kilka słów recenzji na temat Misterium Krzyża. Nie bardzo
wiem, od czego zacząć. Żeby w nim uczestniczyć, przyjechałem do Komorowa tylko na jeden
dzień. Musiałem pokonać prawie 600 km i tego nie żałuję. Posłuchałem dobrej muzyki.
Po raz pierwszy, na żywo, usłyszałem panią Elżbietę Pańko. Wspaniały, boski
mezzosopran. Światowy głos! Byłem na wyciągniecie dłoni od harfy (instrumentu
aniołów) i Urszuli Nowakowskiej - utalentowanej harfistki, której wróżę wielką
karierę. Poznałem wielu ciekawych ludzi z panem Ernestem Bryllem - wieszczem
naszych czasów - na czele, ale także Annę i Witolda Błaszczyków - ona flet,
on organy, - oboje ludzie "pospolitego Wieczernikowego ruszenia". Doświadczyłem
też przeżycia duchowego porównywalnego do tego, którego doznałem przy oglądaniu
(trzy dni wcześniej) filmu "Pasja". Sprawiły to pięknie synchronizowane działania
słowa i muzyki oraz przemyślane efekty świetlne i dźwiękowe, takie jak stukot
kołatek, krakanie wron, grzmoty, błyskawice w trakcie umierania Chrystusa....
Piękne, przepiękne misterium, wspaniałe "rekolekcje" przygotowujące wiernych do
przeżywania pamiątki Męki i Zmartwychwstania Pana. Nie to jednak w sprawie jest
najważniejsze. Na własne oczy zobaczyłem coś znacznie wspanialszego, znacznie
ważniejszego. Oto w czasach, o których mówi się, że są aspołeczne, zobaczyłem
prawdziwe, spontaniczne, autentyczne zaangażowanie w działanie i to nie jednej,
ale wielu osób. Na próbie i w czasie oglądania misterium przecierałem oczy ze
zdumienia. Aby mógł powstać ten naprawdę profesjonalny spektakl, za "bożą walutę"
pracowało około stu osób. Ludzie o różnych profesjach robili zaskakująco różne
czynności, o które nikt by ich nie podejrzewał. Wszystkich ta praca bawiła.
Wszystkich cieszył dobry koniec. Gratuluję Parafii jej Parafian i Księdzu
Proboszczowi takiej TRZODY. Szczerze żałuję, że nie jestem cząstką tej kompanii.
Życzę kolejnych równie udanych "Wieczorów w Wieczerniku".
--------------------------
Jakub Lisiecki
___________________________
Na podstawie:
Misterium Krzyża Lecha Skupińskiego MP nr 44 z 11 IV 2004r. /str. 24-25
Wieszcz czy szaman, czyli Poeta w Wieczerniku Lecha Skupińskiego MP nr 45 z 23 V 2004r./ str. 14-15
W miejsce recenzji Jakuba Lisieckiego (dziennikarz rzeszowskich Nowin)-MP nr 45 z 23 V 2004r./ str. 30-31