Liturgia Eucharystyczna (cd.) - Obrzędy Komunii Świętej
Jak najlepiej zrozumieć Liturgię
MP nr 1 (106) z 26 II 2012r. /str. 12
"Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53).
W poprzednim numerze Magazynu Parafialnego starałem się przybliżyć znaczenie kolejnych elementów trzeciej części Mszy świętej, czyli liturgii eucharystycznej. Ponieważ jednak część ta jest niezwykle bogata w słowa i znaki pełne treści, "artykuł" rozrastał się przekraczając dopuszczalne normy. Zakończyliśmy najważniejszym i najbardziej uroczystym w całej liturgii "Amen", kończącym doksologię - oddanie chwały Bogu w Trójcy Jedynemu i potwierdzającym wszystko, czego byliśmy świadkami podczas przeistoczenia. Doksologia kończy modlitwę eucharystyczną, po której następują obrzędy komunii świętej.
Communio to słowo oznaczające wspólnotę. W powszechnym znaczeniu wspólnota (np. wspólnota niepodległych państw, czy w mniejszej skali - wspólnota mieszkaniowa) oznacza związek, którego członkowie mają ze sobą coś wspólnego, natomiast w Kościele i liturgii communio to związek osób, które mają ze sobą wszystko wspólne, które stają się jednością. Komunia dokonuje się na dwóch poziomach lub może lepiej powiedzieć w dwóch etapach: zjednoczenie z Chrystusem przez przyjęcie Jego Ciała i Krwi oraz zjednoczenie z braćmi przyjmującymi ten sam Najświętszy Sakrament. Myślę, że tak wielka tajemnica domaga się głębszego i bardziej poprawnego teologicznie rozważania, co nieśmiało polecam uwadze Asystenta Kościelnego Magazynu. Na początku tej części Mszy św. słyszymy wprowadzenie - wezwanie do Modlitwy Pańskiej, której nauczył nas sam Pan Jezus. Wprowadzenie ma kilka wersji, a często padają w nich słowa "ośmielamy się mówić". Modlitwę Pańską wypowiadamy tak często i niestety nierzadko mechanicznie, że umknąć nam może fakt, do jakiej zażyłości dopuszcza nas Wszechmogący Bóg pozwalając mówić do siebie Ojcze, a dokładniej Abba - Tatusiu. "Ośmielamy się mówić", bo zostaliśmy do tego upoważnieni przez Chrystusa, który stając się człowiekiem przywrócił nam dziecięctwo Boże dane pierwszym rodzicom. Już sam początek modlitwy wskazuje na jej wspólnotowy wymiar (przygotowujemy się przecież do komunii) - wołamy "Ojcze nasz". Chociaż moja relacja z Bogiem powinna być osobista, to nie może być ona egoistyczna, zawłaszczająca. Mój Ojciec jest jednocześnie ojcem wszystkich ludzi, a może lepiej powiedzieć każdego człowieka, także tego, którego znam i nie bardzo umiem polubić czy choćby zaakceptować. Nie podejmuję się wyjaśnić dokładnie i wyczerpująco znaczenia siedmiu wezwań Modlitwy Pańskiej, to temat na osobne rozważania. Spróbuję zaakcentować to, co wydaje mi się najważniejsze. Trzy pierwsze wezwania: "Święć się Imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja" wyrażają istotę, cel życia i działań chrześcijanina, postawienie na pierwszym miejscu samego Boga, Jego pragnień i planów wobec mnie i całego świata, troskę, aby Jego Imię było uwielbione. W prośbie o "chleb powszedni" użyty przymiotnik może nas zmylić, nie modlimy się o pokarm dla ciała, lecz o pokarm duchowy - chleb eucharystyczny. Jego "powszedniość" oznacza, że powinien to być nasz chleb codzienny, bez niego brakuje sił i ustaje życie. "Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - ta prośba ma wymiar indywidualny i wspólnotowy, prosimy Ojca, żeby uzdrawiał zranioną jedność przez wzajemne przebaczenie. Kończymy prośbą o Bożą opiekę i pomoc w walce z pokusami oraz wytrwałość w przeżywanych doświadczeniach.
Embolizm - starożytna modlitwa o uwolnienie wspólnoty wiernych od mocy zła występuje zaraz po "Ojcze nasz" i nawiązuje do ostatniej prośby. Jest to modlitwa "z podziałem na role". Słowa kapłana: "Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego i obdarz nasze czasy pokojem. Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu, pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa" wszyscy kończymy dopowiadając: "Bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki" . Wsłuchanie się w treść pozwala uświadomić sobie, że jedynie od Boga spodziewamy się pełnej wolności i wewnętrznego pokoju. Jako Kościół oczekujemy ostatniego przyjścia Pana, aby nieodwołalnie i bez reszty z Nim się zjednoczyć.
"Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili" (1 J 5,14,15). Prosiliśmy o dar pokoju i możemy być pewni, że go otrzymaliśmy, słyszymy przecież słowa: "Pokój Pański niech zawsze będzie z wami" . Możemy teraz zwrócić się ku naszym braciom, aby przekazać im znak pokoju.
Najczęściej naszą uwagę koncentrujemy na formie (podawać rękę, czy kłaniać się, powiedzieć coś, czy milczeć) nie do końca uświadamiając sobie głęboką treść znaku. Pokój płynie od jego źródła - Chrystusa do nas i naszych braci, bo wszyscy zostaliśmy odkupieni Jego Krwią. W obliczu największej miłości możemy doświadczyć pokoju, którym dzielimy się pomiędzy sobą. Jest to więc także znak braterstwa w Chrystusie, początek prawdziwej jedności.
Dobrze byłoby, aby jedność wyrażała się także w formie. Coraz częściej, nie tylko w naszej parafii, znak pokoju przekazujemy podając dłoń. Jest to w naszym kręgu kulturowym znak czytelny i nie ma potrzeby powielać go słowami, lepiej skupić się na osobie, której dłoń trzymamy i spojrzeć na nią braterską miłością.
Łamanie chleba - obrzęd ten często umyka naszej uwadze, kiedy kończąc przekazywanie znaku pokoju rozpoczynamy śpiew lub recytację "Baranku Boży", a jest to gest niezwykle wymowny. Kapłan łamie hostię i jej cząstkę wpuszcza do kielicha. Obu tym czynnościom warto poświęcić chwilę namysłu.
Jak wiemy z przekazów ewangelicznych, sam Jezus wielokrotnie dokonywał łamania chleba, był to Jego znak tak charakterystyczny, że po nim uczniowie w Emaus rozpoznali Zmartwychwstałego Pana. Najważniejsze "łamanie chleba" dokonało się podczas Ostatniej Wieczerzy i stąd pierwszy Kościół tak właśnie nazywał Eucharystię, w czasie której dzielono przyniesione bochny, aby cała zgromadzona wspólnota mogła się nim posilić. Dziś kiedy najczęściej Ciało Chrystusa przyjmujemy pod postacią komunikantów wyjętych z tabernakulum, znak spożywania "z tego samego chleba" nie jest tak czytelny.
W drugiej części tego obrzędu poprzez włożenie cząstki hostii do kielicha dokonuje się łączenie Ciała i Krwi Pańskiej, któremu towarzyszą, nie słyszane przez nas, słowa kapłana: "Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa, które łączymy i będziemy przyjmować niech nam pomaga osiągnąć życie wieczne" . Podczas przeistoczenia byliśmy świadkami oddzielenia obu postaci Najświętszego Sakramentu, a więc śmierci Chrystusa (nie trzeba być lekarzem, aby wiedzieć, że bez krwi ciało nie może żyć). Teraz dzięki ich ponownemu połączeniu dokonuje się liturgiczne zmartwychwstanie.
Na znak czci klękamy, gdy kapłan ukazuje nam przełamane Ciało Chrystusa wypowiadając słowa: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Błogosławieni, którzy zostali wezwani na Jego ucztę" . "Błogosławieni", czyli "szczęśliwi" zaproszeni na ucztę. Zwykle spieszymy się odpowiedzieć kapłanowi zgodnym chórem, a znów trzeba by zastanowić się nad tym co usłyszeliśmy. Jesteśmy zaproszeni na królewską ucztę, sam Bóg częstuje nas chlebem, który daje życie wieczne. Jest ona rzeczywistym początkiem uczty w królestwie niebieskim - szczęścia oglądania Boga twarzą w twarz. Sam Pan Jezus zapewnia nas o tym w zapisanej przez św. Jana mowie eucharystycznej: "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym." (J 6,54).
Kiedy uświadomimy sobie, do czego Stwórca nas zaprasza, musimy z pokorą zawołać: "Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja". Liturgia przywołuje tu słowa setnika z Kafarnaum błagającego o uzdrowienie sługi. Jego wiara w Jezusa jest tak wielka, że prosi tylko o słowo, które ma moc dokonania cudu. Oba człony wypowiadanego przez nas zdania są ważne, drugi wydaje mi się jednak ważniejszy. Trzeba mieć świadomość własnej grzeszności, bo tylko wtedy Pan Bóg jest mi naprawdę niezbędny, ale tuż przed przyjęciem Jezusa Eucharystycznego skupiam się przede wszystkim na Tym, który "samego siebie wydał za mnie" i którego słowo ma moc uzdrawiania. Kończąc rozważanie tego krótkiego, ale bogatego w treść, zdania chciałem zwrócić uwagę na wyrażenie "nie jestem godzien" - wypowiadamy je jako vczłowiek - istota stworzona przez Boga, a nie jako mężczyzna czy kobieta, tak więc forma "nie jestem godna" nie jest właściwa. (Ta sama uwaga dotyczy aktu pokuty, w którym mówimy "spowiadam się (…), że bardzo zgrzeszyłem…" o czym niestety zapomniałem napisać w odpowiednim miejscu).
Komunia Święta rozpoczyna się do spożycia Ciała i Krwi Pańskiej przez kapłana lub kapłanów, jeśli Msza św. jest koncelebrowana. Następnie jest udzielana służbie liturgicznej i wiernym. Przyjmując Chrystusa Eucharystycznego wypełniamy Jego polecenie wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy, a ponawiane podczas każdego przeistoczenia: "Bierzcie i jedzcie z niego wszyscy…". Bóg oddaje nam siebie w najbardziej czytelnym znaku chleba, unicestwiając się fizycznie staje się częścią przyjmującego Go człowieka. Tuż przed podaniem nam Ciała Pańskiego kapłan ukazując Je mówi: "Ciało Chrystusa ". Nasza odpowiedź " Amen" nie powinna być automatyczna, jest to wyznanie wiary w rzeczywistą obecność Pana oraz akt zaufania, zawierzenia Mu z miłością. To głębokie przeżycie osobiste ma także swój wymiar wspólnotowy. Widoczny jest on najpełniej w formie procesji komunijnej, która jest znakiem ludu Bożego pielgrzymującego do domu Ojca. Procesji towarzyszy śpiew - wyraz radości i jedności. Śpiew na Komunię powinien zakończyć się w chwili schowania Pana Jezusa do tabernakulum, któremu towarzyszy znak dzwonków.
Dziękczynienie następujące po Komunii świętej jest czasem osobistej rozmowy, uwielbienia. Może mieć ono formę chwili ciszy lub wspólnego śpiewu. Celebrans oraz służba liturgiczna mogą wówczas zająć miejsca siedzące. Następnie kapłan z miejsca przewodniczenia lub zza ołtarza odmawia Modlitwę po Komunii , która jest zwieńczeniem i w pewnym sensie podsumowaniem zakończonych obrzędów, a zarazem całej Eucharystii. Jej celem jest uproszenie owoców celebrowanej Ofiary, a wierni odpowiadają "Amen", uznając ją tym samym za swoją.
--------------------------
Maciej Sabała