A jednak święte
- MP nr 1 (71) z 18 II 2007r. /str. 15
Redakcja "Magazynu Parafialnego" nie powinna na swoich łamach prowadzić dialogu z innymi pismami lub czytelnikami. Wiemy, że takie wymiany poglądów zazwyczaj mają tendencję do okropnego rozciągania się w czasie, a temat którego dotyczą, rozmywa się i gubi najważniejsze wątki. Nie lubią tego ani czytelnicy ani redakcje.
Tak też i w przypadku popowstaniowego cmentarza komorowskiego nie chcemy narażać czytelników na grzęźnięcie w czysto roboczej wymianie poglądów i uwag między osobami, które na ten temat chcą wyrazić swoją opinię.
W tym przypadku robimy jednak odstępstwo i pozwalamy sobie zareagować na informacje opublikowane w ulotce "K jak Komorów" [nr 3(3) 2006, str. 4] w artykule zatytułowanym "Inne spojrzenie na "cmentarz" w Komorowie". Autor, jak skądinąd wiemy, aspirujący do pozycji lokalnego dziejopisa i znawcy historii Komorowa, nie przestrzega najbardziej podstawowych norm warsztatowych historyka i w efekcie upublicznia informacje niesprawdzone, a w naszym przypadku błędne. Szkoda, że tak w końcu istotny dla historycznej tożsamości komorowian temat doznaje wskutek tego rodzaju działań szkodliwego uszczerbku. Wiemy także, że poprzednie publikacje autora dotyczące dziejów Komorowa, również pozostawiają merytorycznie wiele do życzenia, podają fakty nieprawdziwe lub błędne.
Komorowianie mają prawo poznawać historię swojej miejscowości w wersji możliwie najbardziej obiektywnej i prawdziwej. Redakcja "MP" zajmując się tym niełatwym tematem, stara się działać starannie, każdą informację weryfikować i w miarę możliwości konfrontować ją z innymi źródłami. Działanie takie wymaga wiele pracy i czasu.
Autor "Innego spojrzenia na "cmentarz" w Komorowie" twierdzi, że zmarłych chowano na "prowizorycznym" cmentarzu "bez ceremonii pogrzebowych". Jest to nieprawda, na którą należy z całą stanowczością zareagować. W naszym piśmie kilkakrotnie informowaliśmy, że zachowały się dokumenty stwierdzające powstanie aktu erekcyjnego oraz oficjalnego poświęcenia cmentarza. Poświęcenia dokonał w obecności przedstawicieli Rady Głównej Opiekuńczej kapelan RGO, ksiądz Józef Jakubczyk, ówczesny proboszcz pęcicki.
Wymowa dokumentów. Oto reprodukcje 1, 2, i 6 strony archiwalnej Kroniki Parafii Komorów.
Wpisy dokonane ręką pierwszego jej proboszcza Józefa Jakubczyka, wcześnie proboszcza parafii Pęcice
i kapelana szpitala wojennego w Komorowie
Cmentarz w żadnym z dokumentów nie był określany mianem "prowizoryczny". To określenie zdaje się ujmować czci zmarłych na nim pochowanych. Cmentarz ten nie był nigdy oficjalnie zlikwidowany, co jest o tyle istotne, że może wskazywać, iż nie wszystkie osoby na nim pochowane zostały ekshumowane. Dodatkowym dowodem, że cmentarz nie był zlikwidowany są dwa fakty. Po pierwsze - że budynek budowanej w końcu lat 60-tych szkoły zaplanowany został dokładnie tak, by nie naruszył obszaru cmentarza. Po drugie - przypadkowe osunięcie się wykopu fundamentowego budowanej szkoły odsłoniło niespodziewanie szczątki jednego z nie ekshumowanych [!] pochówków. Fakt ten pozostał w pamięci wielu świadków tego zdarzenia.
List Zbigniewa Kowalewicza
----- Wiadomość oryginalna -----
Od: "Zbigniew Kowalewicz"
Do: "Lidia Kulczyńska-Pilich"
Wysłano: 4 stycznia 2007 09:27
Temat: Cmentarz
Szanowna Pani!
Nawiązując do wczorajszej rozmowy pragnę poinformować, że w
Płochocinie na cmentarzu znajduje się kwatera ofiar wojny z wieloma
dziesiątkami osób nieznanych. Nie można wykluczyć, że wśród tych
osób są ciała przewiezione z Komorowa.
W mojej notatce oparłem się na rozmowie z p. J.Wiśniewskim.
Załączam widok tej kwatery na cmentarzu.
Serdecznie pozdrawiam Zbigniew Kowalewicz
|
Nadesłana przez pana Z. Kowalewicza fotografia nie pochodzi, jak pisze z Płochocina. Sprawdziliśmy. Przedstawia ona kwaterę bezimiennych żołnierzy kampanii wrześniowej 1939 roku
na cmentarzu w Rokitnie
Chcemy jeszcze dotknąć rzuconej przez autora z pewną niefrasobliwością informacji o rzekomej ekshumacji wszystkich pogrzebanych na cmentarzu przeprowadzonej wiosną 1948 roku. Szczątki miały być przeniesione do Płochocina, gdzie na tamtejszym cmentarzu mają podobno spoczywać do dziś. Redakcja sprawdziła także i tę informację, aczkolwiek już na pierwszy rzut oka wydawała się być nieprawdziwa.
Z jakiego niby powodu ludzie nie spokrewnieni, pochodzący z różnych miejsc Warszawy, mieliby być "hurtem" przenoszeni akurat do Płochocina, a nie raczej na któryś z warszawskich cmentarzy? Tego rodzaju ekshumacji (osób cywilnych) dokonywały rodziny poszczególnych zmarłych (jeżeli takie się znalazły). Zmarli byliby więc raczej przenoszeni na różne cmentarze do indywidualnych grobów rodzinnych.
Autor podaje więc nieprawdę, łatwowiernie powtarzając lub po prostu myląc czy zmyślając nieistniejące fakty. To nie dodaje jego artykułowi znamion profesjonalizmu.
Skorzystaliśmy z wiedzy pracowników Urzędu Miasta i Gminy w Ożarowie Mazowieckim, w osobie pana Zbigniewa Tchórzewskiego, który zajął się tematem przy pomocy tamtejszego historyka. Potwierdzili oni, że na terenie Płochocina nie było w okresie powojennym żadnego cmentarza. Obecny cmentarz powstał dopiero około 2000 roku.
List Zbigniewa Tchórzewskiego
----- Wiadomość oryginalna -----
Od: Wydzial Srodowiska i Rolnictwa Zbigniew Tchórzewski
Do: Lidia Kulczyńska - Pilich
Wysłano: 5 stycznia 2007 10:44
Temat: Re: Powstanie Warszawskie
Droga Pani
nawiązując do naszej rozmowy mogę potwierdzić, że w miejscowości Płochocin nie ma żadnego cmentarza z mogiłami okresu wojny i tuż po niej. Niewiadomym jest zaś czy takiego cmentarza nie było, który mógłby być przeniesionym do Rokitna. Aby zbadać sprawę skontaktowałem się ze znajomym historykiem mieszkającym w Ożarowie, który bada dzieje naszej gminy. Mam się z nim spotkać w przyszłym tygodniu. Jeśli będę miał jakieś informacje, natychmiast do Pani napiszę.
Pozdrawiam Tchórzewski Zbigniew
|
Płochocin był jedną z wiejskich miejscowości parafialnych należących do parafii Rokitno. Dzięki uprzejmości i pracochłonnej kwerendzie dokonanej przez księdza Krzysztofa Gołębiowskiego proboszcza i kustosza Sanktuarium MB Prymasowskiej Wspomożycielki w Rokitnie, możemy oświadczyć, że na tamtejszym cmentarzu parafialnym nie pochowano żadnej z 33 osób pogrzebanych w 1944 roku w Komorowie.
Pismo ks. Krzysztofa Gołębiewskiego - proboszcza parafii w Rokitnie
Kończąc ufamy, że sprostowane powyżej pomyłki wynikły tylko z braku staranności, a może z roztargnienia autora. Bo czy można dopatrywać się w nich specjalnych jakichś intencji mających dewaluować pamięć i szacunek dla nieszczęsnych ofiar Powstania Warszawskiego, zmarłych w tragicznych okolicznościach w Komorowie i być może spoczywających tutaj jeszcze do dziś? Mamy nadzieję że nie. Życząc autorowi wspaniałych osiągnięć w komorowskim dziejopisarstwie nie zapominamy życzyć również większej staranności i rozwagi w interpretacji oraz upowszechnianiu swojej wiedzy dla ogólnej korzyści. Polecamy przy okazji spróbować zmierzyć się z tematem "warsztatu pracy" historyka i zasad prowadzenia prac w tej dziedzinie.
--------------------------
Tomasz Terlecki