|
||
Licznik odwiedzin |
Posługa chorym jest zarazem trudna i piękna. Trudna, bo przychodząc do chorego zderzam się z jego cierpieniem, bólem. Czasem spowiedź utrudniają zwykłe ludzkie choroby. Mimo tego jest to posługa, którą uważam za piękną, bo jest to najmocniejszy znak troski Chrystusa i Jego Ciała, którym jest Kościół, o swoich chorych braci. Ci,którzy do tej pory sami mogli przyjść,a bywają i tacy, którzy nawet dzielili się swoim czasem i zaangażowaniem z Kościołem, teraz zostają przez ten Kościół otoczeni opieką. Dla mnie osobiście jest to jeden z najpiękniejszych gestów solidarności Kościoła ze swoimi cierpiącymi członkami. JednocześnieJednocześnie bywają sytuacje, kiedy ta posługa wiąże się z pewnymi komplikacjami. I to komplikacjami, które wcale nie są zależne od chorego. Sprawa ta jest wysoce delikatna, ale i niezmiernie ważna, bo chodzi o przychodzenie samego Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie do swoich wiernych. Pozwólcie, że opiszę ją z największą delikatnością, ale i bólem spowodowanym wieloma przykrymi doświadczeniami. Chodzi o sposób traktowania Ciała Pańskiego, czyli Najświętszego Sakramentu przez wielu wiernych w czasie, kiedy Najświętszy Sakrament jest niesiony do domu chorego lub już przyszedł pod czyjś dach. Traktowania do tego stopnia przykrego, że czasem zdarza mi się ustawiać Najświętszy Sakrament przy łóżku chorego wciskając Pana Jezusa między zasmarkane chusteczki a opakowania z lekami. I stąd tytuł artykułu. Zbliża się Wielki Post. Warto rozedrzeć kilka dziwnych zwyczajów, a może i czyichś serc, by odwiedziny Pana Jezusa odbywały się w godnej, pełnej szacunku atmosferze. W drodze do chorego
Współcześnie mamy dwa warianty przyjścia Najświętszego Sakramentu do domu chorego. Ksiądz idzie na piechotę lub jedzie samochodem. Za każdym razem jest ubrany jak na fot. 1.
Ma na sobie komżę (to białe ubranie do pasa), stułę (pas materiału zakładany na szyję, w omawianym przypadku będzie koloru fioletowego lub ewentualnie białego) i bursę.
W bursie (fot. 2) znajduje się korporał, a z nim cyborium z Najświętszym Sakramentem. Poza Nim w bursie może być też olej chorych (służący do Sakramentu Namaszczenia Chorych)
i inne mniej ważne rzeczy, pełniące wszak rolę w tych wielkich Sakramentalnych Misteriach.
W domu u choregoW bursie znajduje się korporał (od łac. corpus, -is - ciało) czyli chusta, którą jest zawinięte Ciało Pana. To umęczone dla nas na krzyżu Ciało, spoczywa dodatkowo w pozłacanym cyborium, takim jak na fot. 3. By można Je było godnie umieścić przy łóżku chorego (tj. z szacunkiem wobec Najświętszej Obecności Jezusa) potrzebny jest stolik, a na nim biały obrus, krzyż i zapalona świeca. Wystarczy stolik 50x50 cm, choć taki jak na fot. 4 z pewnością też byłby bardzo dobrą opcją. Krzyż przypomina nam o miłości Jezusa do chorego i źródle łask, które nasz bliski ma otrzymać. Zapalona świeca jest symbolem Chrystusa. Proszę porównać taki stolik z ołtarzem w kościele i wiele zacznie się zgadzać. Oto dom stał się przedłużeniem kościoła, również czysto fizycznie. Proszę teraz wyobrazić sobie zasmarkane chusteczki na ołtarzu... Sam choryA czy chory może się przygotować do przyjęcia Chrystusa pod swoim dachem? Tak, ale to przygotowanie ma inny wymiar. Po pierwsze, jest to modlitwa i rachunek sumienia, jeżeli ma nastąpić sakramentalna spowiedź. Czasem nie jest to możliwe, z racji na chorobę, ale jeżeli choroba temu nie przeszkadza, to takie przygotowanie jest konieczne. Po drugie, na przygotowanie nałoży się także wiara i religijność chorego. Mam nieodparte przeświadczenie, że lata pobożnie i regularnie odbywanych spowiedzi, Mszy świętych przeżywanych z wiarą odbijają się w sytuacji choroby i starości. Tam, gdzie ludzka wolność była regularnie otwierana na sakramentalną obecność Jezusa, tam w sytuacji granicznej (trochę choroby, trochę świadomości) lata życia z Chrystusem procentują. Czasem jest tak, że wychodzę niesamowicie zbudowany i pełen podziwu dla łaski Chrystusa, która zwycięża chorą naturę.
Rodzina
A czy rodzina może w tym wszystkim pomóc? Tak - ma tu niesamowitą rolę. Szczególnie, jeżeli chorym jest rodzic, można to potraktować jako spłatę długu wdzięczności. Tata czy mama
zaszczepili we mnie wiarę, prowadzali do kościoła, uczyli modlitwy. Teraz ja się zatroszczę o to, by koniec ich życia (lub nawet przejściowa a ciężka choroba) upływała w sakramentalnej
obecności Jezusa. Nawet, jeżeli komuś brakuje tych motywacji, bo rodzice nie byli dla niego przykładem wiary, to troska o opisaną obecność Jezusa jest najwyżej klasy uczynkiem miłosierdzia.
Dużo, dużo istotniejszym niż zapewnienie nawet najlepszego lekarza czy domu opieki. Tak samo można potraktować pomoc względem dalszej rodziny czy samotnego sąsiada. "Jeden drugiego
brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe." (Ga 6,2)
A co jeżeli chory nie może przyjąć Komunii Św.?Warto powiedzieć to księdzu prosząc o przyjście do chorego. Wtedy posługa sakramentalna zostanie ograniczona do spowiedzi (jeżeli chory jest świadomy) i Namaszczenia Chorych. Zamiast zakończenia
Tajemnica wcielenia ukazuje radykalizm Bożego upokorzenia z miłości do nas. On chce przychodzić, by każdego zbawić. Przyjmujmy Go w myśl słów setnika "Panie, nie jestem godzien,
abyś przyszedł do mnie" (Mt 8,8), abyśmy zasłużyli na taką pochwałę, jakiej Jezus udzielił autorowi tych słów.
-------------------------- ks. Bartosz Skawiński | |
Copyright 2008-2019 ©
Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.
|