Moja bezbronna ojczyzna
Kartka z kalendarza
nr 5 (83) z 13 IX 2008r. /str. 8-9
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu.
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze - łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy - sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win
Myśląc o wojnie obronnej w 1939 r. przypominam powyższy wiersz Zbigniewa Herberta, którego rok właśnie obchodziliśmy. Dla mojej całej rodziny (mieszkała na Wołyniu) wojna, tak na prawdę, rozpoczęła się dopiero 17 września o świcie. Ale czy na pewno rozpoczęła się ona 1 i 17 września???
Wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Knowania Niemców i Rosjan, a później Sowietów, by unicestwić Rzeczpospolitą, trwały od wielu stuleci. Wielokrotnie byliśmy atakowani ze wschodu i z zachodu. Wielokrotnie, kiedy walczyliśmy z jednymi, drudzy utrudniali pomoc idącą do Polski (choćby wojna w 1920 r., gdy Niemcy blokowali konwoje z bronią). Ostateczne zawarcie układu o współpracy ZSRR i III Rzeszy podpisano 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie. Znamy je pod nazwą Pakt Ribbentrop - Mołotow. Dokonano podziału Europy Środkowej. Ustalono podział strefy wpływów systemów totalitarnych na linii Narew, Wisła, San (z możliwością korekt).
1 września 1939 r. o świcie ruszyła zbrodnicza maszyna wojenna z zachodu. Bez żadnych skrupułów mordowano ludność cywilną, niszczono wszystko, co stanowiło wartość dla Narodu Polskiego. Nasi "sojusznicy" (Anglia, Francja) odpowiedzieli wojną papierową. Z ich strony nie padł ani jeden strzał. Rozpędzeni Niemcy napotykali jednak silny opór w wielu miejscach Polski (Westerplatte, Warszawa, Bzura).
Zaś 17 września zaatakowano nas od tyłu, zadano cios w plecy, którego prawie nikt się nie spodziewał. Atak ZSRR na Rzeczpospolitą nastąpił również o świcie. Nasza armia nie wiedziała jak się zachować, wróg to czy przyjaciel? Walczy z nami, czy przeciw nam?
Z opowieści babci wiem, że bardzo często żołnierze radzieccy szli boso z karabinami na sznurkach, święcie wierząc, że niosą wolność, żywność i równość, której w naszej "kułackiej" Ojczyźnie brakuje. Już po zakończeniu działań wojennych ze wschodu szły propagandowe pociągi obwieszone plakatami: "chleb dla głodnych Polaków". "Wyznawcy" komunizmu (głównie Rusini i Żydzi) witali Sowietów z transparentami, chlebem i solą. Zajmowali od razu wysokie stanowiska w nowo tworzonej administracji.
Ułatwiało im to eliminowanie niewygodnych dla nich Polaków (głównie inteligencja i ziemiaństwo).
Do domu babci pod Równem na Wołyniu wpadli sołdaci i zaczęli penetrować spiżarnię. Nie byli w stanie zrozumieć, że nie brakuje tu chleba, można go kupować po pół bochenka. Sami oficerowie kupowali (a raczej kradli) od razu po kilka bochenków - (polecam satyrę Sergiusza Piaseckiego "Zapiski oficera Armii Czerwonej"). Chwalili się ilością zegarków na ręku, często mieli ich tyle, że jedna ręka nie wystarczała.
Granica ostatecznie ustaliła się nie na Sanie, ale na Bugu i Narwi. Masowe zbrodnie, represje na Polakach, wielotysięczne deportacje do obozów pracy, akcje depolonizacji Kresów Wschodnich rozpoczęły się jeszcze podczas działań wojennych. Stalinowski aparat przemocy natychmiast poddał ludność polską brutalnym represjom, obliczonym na złamanie społecznego morale i zniszczenie w zarodku rodzącej się konspiracji.
Pierwszą wielką akcję przeprowadzono 10 lutego 1940 r. Według ustaleń pochłonęła ona 140 tysięcy osób.
Dokonano trzech kolejnych, masowych wysiedleń. Dotknęły one 320 tys. osób. O dokładną liczbę toczy się spór. Historycy rosyjscy mówią o łącznej liczbie 400 tys. wysiedlonych ze wschodnich województw II RP. Ale liczba deportowanych mogła być trzy, a nawet czterokrotnie wyższa.
W 1939 r. w rękach Stalina znalazło się ok. 240 tys. polskich jeńców wojennych - 125 tys. przejęło NKWD.
Nie wiadomo, ilu żołnierzy i oficerów zamordowano bezpośrednio po wzięciu do niewoli. Liczba polskich jeńców wzrosła o ponad 45 tys. po anektowaniu w 1940 r. przez Stalina krajów bałtyckich. Część zamkniętych w obozach - blisko 15 tys. - wymordowano wiosną 1940 r. Dokładnej liczby ofiar nie sposób oszacować.
W eksterminacji ludności polskiej Stalin ochoczo współpracował z Hitlerem. Organizowano wspólne konferencje Gestapo i NKWD. Do pierwszej doszło w Brześciu nad Bugiem już 27 IX 1939 r. Tematem były metody zwalczania przez obu okupantów konspiracji niepodległościowej. II Konferencja NKWD i Gestapo odbyła się w listopadzie 1939 r. w Przemyślu. Tematykę poszerzono o wymianę jeńców polskich oraz metodykę eksterminacji ludności polskiej.
III Konferencję zorganizowano w lutym 1940 r. Oprawcy spotkali się w Zakopanem. Spotykano się jeszcze wielokrotnie do momentu ataku III Rzeszy na ZSRR. Nazistowska akcja A-B polegająca na wymordowaniu polskiej inteligencji została dzięki tym konferencjom skoordynowana m.in. z radziecką akcją rozstrzeliwania jeńców w Katyniu (w Katyniu mężowie, w Generalnej Guberni żony i dzieci). Protokół końcowy III Konferencji zakładał likwidację
ludności polskiej do roku... 1975 poprzez jej wymordowanie i deportacje, poprzez wywózki inteligencji (m.in. nauczycieli, wyższych urzędników, pracowników administracji leśnej) na Syberię. Więzienia na Kresach zostały bardzo szybko przepełnione. Narastała wśród Polaków niechęć do Żydów, którzy często zajmowali się eksterminacją "wrogów klasowych". Można mówić o nastrojach antyżydowskich, które miały upust w czasie okupacji niemieckiej.
Nie wiadomo, ilu Polaków zginęło w wyniku stalinowskich czystek. Historycy głowią się nad tym od lat. W wielu wypadkach brakuje choćby ewidencji liczby zgonów w obozach pracy oraz miejscach zesłań. By zobrazować skalę zniszczenia, warto przypomnieć to, co wiemy: z 10 tysięcy Polaków zesłanych na Kołymę przeżyło tylko 171 osób. Na Czukotce z 3 tysięcy Polaków nie przeżył nikt. Łagrów, gdzie przetrzymywano Polaków, było blisko 130...
Skutki tej wspólnej akcji eksterminacyjnej odczuwamy do dzisiaj. Nasze społeczeństwo musi prawie od podstaw odtworzyć warstwę polskiej inteligencji. Jej brak i krótką tradycję widać prawie na każdym kroku.
Nie wspomnę o zachowaniu posłów czy elit rządowych. Wychowanie młodzieży, nawet tej studiującej, będącej przyszłą inteligencją i elitą społeczeństwa, pod względem kultury codziennej zostawia wiele do życzenia.
--------------------------
Bartłomiej Godzisz