|
||
Licznik odwiedzin |
Kartka z kalendarzaRok polski odlicza się kolejnymi świętami i rocznicami- MP nr 2 (94) z 28 III 2010 /str.18
Piątego marca przypada rocznica zbrodni katyńskiej. Tego dnia władze sowieckie zatwierdziły decyzję o zlikwidowaniu internowanych polskich jeńców wojennych jako, jak to sformułował Ławrientij Beria: "zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej". Władze Rzeczypospolitej uchwaliły Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej na dzień 13 kwietnia, kiedy to Niemcy ogłosili odkrycie masowych grobów w Katyniu. Wydarzyło się to zaledwie 60 lat temu. Ciągle wśród nas jest wielu, którzy noszą żywą pamięć jak świeżą ranę, bo dotyczy ich najbliższych.
Trudno jest mi pisać o tej tragedii, bo jej okropieństwo i rozmiar przerastają wyobrażenie. Jej znaczenie dla dziejów Polski i świata jest również trudne do ogarnięcia. Polska w wyniku katyńskiego ludobójstwa - albowiem tak ocenia ją dziś cały cywilizowany świat - pozostała dotkliwie pozbawiona wysoko wykształconej kadry wojskowej, a tym samym ogromnej części inteligencji. Był to jeszcze jeden dotkliwy przyczynek do "zapaści kulturowej" naszej Ojczyzny po nieszczęsnej wojnie. W tamtej socjalistycznej Polsce - co doskonale pamiętam - o Katyniu nie można było mówić w ogóle. Niezwykle rzadko, w ostatecznych i pojedynczych przypadkach władza (Cenzura) dopuszczała wersję głoszącą jedynie kłamstwo. Dzisiaj, w niepodległej III Rzeczypospolitej, możemy o zbrodni katyńskiej mówić, pisać, odwiedzać groby, czcić rocznice lub badać ją naukowo. Ale jak radzimy sobie z moralną jej oceną?
Myślę na przykład o wybaczeniu. To pytanie niepokoi i dręczy. Jak po sześćdziesięciu latach oceniamy wojnę: jej ofiary po wszystkich stronach okopów, ale także działających w jej imieniu katów? Czy dręczy nas ciągle pragnienie pomsty i kary za winy, czy zostawiamy to w rękach o wiele wyższych i bardziej kompetentnych od nas instancji? Może tak, jak młodzi Niemcy, z którymi niedawno rozmawiałem, znający doskonale wszystkie historyczne fakty, jesteśmy już zmęczeni ciągłym wracaniem do tamtych spraw?
To wszystko trudne pytania, ale samo ich zadawanie świadczy, że jak cierń nosimy w sobie pamięć tamtych wydarzeń.
W jaki sposób czas zabiera bezpowrotnie nawet najstraszliwsze tragedie?
Po wysłuchaniu wyroku, który był jak porażenie piorunem, otworzyły się prędko ciężkie więzienne drzwi. Przez te krótkie chwile w zamarłym wnętrzu człowieka noszącego starannie utrzymany polski mundur wyrasta nagle ogromna konstrukcja - gmach niewyobrażalnie wielki, pomnik całego świata, z całą jego krwawą i niesprawiedliwą historią pełną wojen, morderstw, krzywd, bólu i przerażenia. Jak wielki kosmos: nieskończony i sięgający w rozległe, bezkresne, czarne i coraz to dalsze i umykające przestrzenie. I on - zaskoczony samotny człowiek, jako jedyny w tym momencie i w tym wszechświecie musi to wszystko wziąć na swoje barki i stać pod tym ciężarem jeszcze chwilę - biorąc w obronę całą ludzkość, z jej kompletną przeszłością i przyszłością, jako nasz rycerski obrońca...
-------------------------- Tomasz Terlecki | |
Copyright 2008-2019 ©
Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.
|