Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Przejdź do spisu treści. MP nr80/08

Uczniowie wiedzą, gdzie mnie znaleźć

O tajnikach pracy psychologa szkolnego - rozmowa z panią mgr Marią Zarębą

Dział młodzieżowy - "Sami o Sobie"

nr 2 (80) z 22 III 2008r. /str. 35-36






Magda: Czy o zawodzie psychologa myślała Pani już w dzieciństwie?

Pani Maria Zaremba: Nie. O tej pracy pomyślałam dosyć późno. W dzieciństwie chciałam być muzykiem. Uczyłam się grać na dwóch instrumentach, ale okazało się, że chyba mam za mało talentu. Potem chciałam wstąpić do szkoły teatralnej. Bardzo lubiłam wiersze i lubiłam je deklamować. Właściwie dopiero w klasie maturalnej pomyślałam sobie, że chciałabym iść na psychologię. Jest to taki okres w życiu młodego człowieka, w którym trochę zastanawia się nie tylko nad swoim zachowaniem, ale głównie nad zachowaniem innych osób. Dlaczego moja koleżanka zachowała się tak, a nie inaczej? Czasami te zachowania są takie mało zrozumiałe. Przecież wszyscy ludzie są tacy sami, a jednak jedni zachowują się tak, a drudzy inaczej. Zrozumienie tego, to była moja główna motywacja. Zdecydowałam się właśnie, że pójdę na psychologię i udało mi się tam dostać za pierwszym razem.

Karolina: Czy odniosła Pani jakieś sukcesy, jeżeli chodzi o poezję i granie na instrumentach?

Pani Maria Zaremba:
Nie. Na instrumentach jeszcze od czasu do czasu gram, zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia. Gram kolędy, a wszyscy śpiewają. To jest moja działalność muzyczna. Natomiast wiersze do dzisiaj bardzo lubię czytać i mówię je sama dla siebie.

Karolina: Wracając do psychologii... Czy ktoś z Pani rodziny również pracował w tym zawodzie?

Pani Maria Zaremba:
Nie, chociaż moje siostry wybrały również takie zawody blisko ludzi. Uważam, że psycholog jest to zawód blisko człowieka, po to, żeby lepiej zrozumieć i pomóc mu. I moje siostry mają też takie zawody blisko ludzi, bo jedna jest lekarzem, a druga adwokatem.

Kuba: A gdzie Pani stawiała swoje pierwsze kroki jako psycholog?

Pani Maria Zaremba:
Po studiach trafiłam do szpitala, konkretnie do Instytutu Psychiatrii i Neurologii była to praca naukowa, badawcza. Tam pracowałam wiele lat, bo aż 20. I to była praca, która dawała mi ogromną satysfakcję. Współuczestniczyłam w diagnozowaniu różnego rodzaju chorób, w których potrzebne było badanie psychologiczne. Po pracy w szpitalu, przeniosłam się do pracy w oświacie - do poradni psychologicznej. Było to związane ze zmianą miejsca zamieszkania. W przeciwnym wypadku nigdy bym ze szpitala nie odeszła, ale z Warszawy musiałam się wyprowadzić.

Magda: Na czym polega pani obecna praca?

Pani Maria Zaremba:
Teraz pracuję z trzema grupami osób i wszystkie są bardzo ważne. Jedna grupa to uczniowie, którzy - bardzo bym chciała - aby odnaleźli mnie wtedy, kiedy potrzebna im jest jakaś pomoc. Myślę, że uczniowie wiedzą, gdzie, w jakim pokoju jestem i w jakie dni. Kiedy rzeczywiście mają jakieś problemy...różne, czy w nauce, czy takie nawet w kontaktach ze swoimi rówieśnikami, czy w domu, żeby próbowali mnie znaleźć i chcieli o tym ze mną porozmawiać, a może będę im mogła w czymś pomóc.
Druga grupa to są rodzice, którzy też czasami mają problemy z dotarciem do swojego dziecka. No i też dobrze, gdyby chcieli ze mną o tym porozmawiać. Również wtedy, kiedy rozmawiam z uczniem i wiem, że ma jakieś problemy w domu, staram się kontaktować z rodzicami. Razem szukamy sposobów, jak temu dziecku pomóc, żeby było szczęśliwe, żeby mogło się uczyć i było spokojne. Trzecia grupa to są nauczyciele. Też omawiam z nimi, w jaki sposób dotrzeć do ucznia i zindywidualizować wymagania.

Magda: Czy Pani zawód sprawia niekiedy trudności?

Pani Maria Zaremba:
Często. To jest tak, jak już mówiłam wam na początku - mimo, że my wszyscy jesteśmy do siebie podobni - chodzi o budowę zewnętrzną, to każdy człowiek jest inny, każdy ma inne wnętrze. Nie jest to takie proste dotrzeć do tego kogoś. Po pierwsze, żeby on chciał ze mną rozmawiać i nabrał zaufania, że to, co do mnie mówi, zostaje tu, we mnie i w tym pokoju. Ja nie mogę go zdradzić. Muszę starać się mu pomóc, ale nie zdradzać tego, co mi powiedział.

Karolina: A czy lubi Pani swoją pracę? Czy ma Pani jeszcze jakąś pasję?

Pani Maria Zaremba:
Pracę swoją bardzo lubię. Naprawdę jest to zawód, który od wielu lat, bo pracuję trzydzieści parę lat, daje niezmienną satysfakcję. Bardzo lubię... Praca w szkole, może być pracą trudną, ale może też dawać bardzo dużo satysfakcji wtedy, kiedy lubi się młodych ludzi. W ogóle uważam, że jeżeli chce się pracować w szkole, to po pierwsze: trzeba lubić dzieci i młodzież. Osoba dorosła pracując z takimi młodymi ludźmi zawsze powinna pamiętać, że ma nad nimi przewagę, ponieważ jest osobą dojrzałą. Uczniowie, mimo że czasem są osobami fizycznie rozwiniętymi, to emocjonalnie są jeszcze niedojrzali. Nie w pełni kontrolują swoje zachowanie. Na tym polega niedojrzałość, prawda? Zachowujemy się czasami impulsywnie i nie zastanawiamy się, dlaczego to robimy. W tego typu sytuacjach rolą osoby dorosłej, czyli każdego kto uczy w szkole, jest wytłumaczenie takiemu młodemu człowiekowi, że ma się zastanawiać nad swoim zachowaniem. Każdy ma prawo do popełnienia błędu, ale błąd powinno się popełnić raz. Później na tyle należy przeanalizować sytuację, żeby na drugi raz takiego samego błędu już nie popełniać.

Karolina: Czy mówiąc o osobach niedojrzałych ma Pani na myśli tych, którzy np. wyśmiewają się z postury innych uczniów, czy chodzi raczej o takie zachowanie dziecinne? Ktoś woli się bawić i nie zdaje sobie sprawy z tego, co mogą czuć inni?

Pani Maria Zaremba:
W gimnazjum zdarzają się takie sytuacje, jak popychanie, podstawianie sobie nogi. To też jest zachowanie dziecinne. Natomiast sama niedojrzałość jest to słaba kontrola nad swoimi reakcjami. To znaczy, ktoś na przykład, może cię przezwać, może powiedzieć ci coś nieprzyjemnego i są osoby, które natychmiast w odwecie próbują dokuczyć. Nie darują tego, że ktoś zrobił coś złego. Natomiast są też takie osoby, i te nazwałabym dojrzałymi, które potrafią zapytać: Dlaczego tak do mnie mówisz? Co jest powodem, że tak się do mnie zwracasz? To jest jedna reakcja. Druga - po prostu udać, że to nie do mnie (gdy ktoś na przykład mnie przezywa). Jesteście w takim okresie, kiedy zwraca się uwagę na swój wygląd zewnętrzny. Czasami, jeszcze ten wygląd zewnętrzny pozostawia wiele do życzenia. Na przykład u dziewczyn: może denerwować je to, że się pojawiają jakieś pryszcze, co jest związane z okresem dojrzewania hormonalnego. I dziewczyna jest wyczulona na takie różne uwagi, tego typu "Pryszcz ci wyskoczył". I jak się zachować w takiej sytuacji? Tak jak mówię, albo udawać, że to nie do mnie, albo zapytać się: "Dlaczego tak do mnie mówisz? Sprawiasz mi tym przykrość." A trzecia reakcja jest taka, że można tej osobie również wypomnieć coś: "No dobrze, ja mam pryszcze, a ty masz krzywe nogi", czyli zrewanżować się tym samym, ale to nie jest dojrzałe zachowanie.

Magda: Czy ma Pani jakieś lekarstwa na własne smutki i problemy?

Pani Maria Zaremba:
No...oczywiście. Smutki mnie dopadają, jak każdego człowieka. Natomiast wiem jedno i to na sobie na pewno sprawdzam: nie można zagłębiać się w smutku. Nie można go rozpamiętywać. Obojętnie czym on jest spowodowany. Warto się zastanowić, uświadomić dlaczego akurat przeżywam ten smutek. Dlaczego jest mi smutno i źle? Zastanowić się, co może być tego przyczyną. Potem starać się, jeżeli się da, zlikwidować trochę te przyczyny. Czasami, się jednak nie da, na przykład, jeżeli dotyczy to odejścia na zawsze osoby bliskiej. Trzeba wtedy szukać innych sposobów, które pozostawiają tę osobę w naszej pamięci. Warto starać się przypominać sobie różne sytuacje takie sympatyczne, w których ta osoba była, gdzie było nam dobrze z tą osobą. Akurat, tak to mi się skojarzyło, ponieważ sama przeżywam taką sytuację i tak sobie właśnie z nią próbuję radzić.

Karolina: A teraz tak trochę o Komorowie. Czy angażuje się Pani w działalność komorowskiego Kościoła? Czy mieszka Pani na terenie naszej parafii?

Pani Maria Zaremba:
Tak, mieszkam na terenie tej parafii. W działalność Kościoła nie angażowałam się do tej pory, bo tak jak mówię, byłam osobą bardzo zajętą zawodowo i rodzinnie. Lubię kościół w Komorowie, chociaż bardzo mi przeszkadza to ogrodzenie na- około kościoła. I naprawdę nie rozumiem, kto wpadł na taki pomysł, żeby ograniczyć dojście do kościoła z wielu stron.

Kuba: Czy odwiedza Pani czasami komorowski zalew lub las?

Pani Maria Zaremba:
Tak, nad zalew i do lasu chodzę. Pewno chodziłabym częściej, gdyby nie było tam tyle śmieci. To mnie strasznie razi. A uważam, że są to takie bardzo ładne tereny. Przeniosłam się tutaj właśnie z Warszawy do domu moich rodziców, więc Komorów jest mi bliski od dawna.

Magda: Jakie ma Pani plany na przyszłość?

Pani Maria Zaremba:
Moje plany na przyszłość dotyczą głównie mojego życia prywatnego, a ogólnie to chciałabym jak najdłużej być postrzegana przez różnych ludzi jako osoba, z którą się dobrze rozmawia i ta rozmowa ma pozytywne następstwa.

Karolina: Czy ma Pani jakieś rady dla osób, które również interesują się psychologią?

Pani Maria Zaremba:
Tak..., ale tak jak powiedziałam, do tej decyzji się dorasta. To jest decyzja, która pojawi się po czasie refleksji. Osoba, która wybiera się na psychologię, powinna chcieć zrozumieć zachowanie innych ludzi i starać się pomóc innym. Próbować można już teraz. Okazji w życiu szkolnym jest mnóstwo. Gdy widzimy, że są jakieś osoby, które nie mogą się dogadać, które się kłócą, albo, że dzieje się jakaś niesprawiedliwość, to trzeba próbować w to wkroczyć. Porozmawiać z tymi osobami, być mediatorem. Są to umiejętności, które właśnie powinien posiadać psycholog. Każdy z nas niezależnie od tego, ile ma lat, może pomagać innym; starać się zrozumieć zachowania innych ludzi, zastanawiać się nad własnym zachowaniem, zmianami w swoim zachowaniu itd.

Dziękujemy bardzo za interesującą rozmowę. Wiele nas nauczyła.

Pani Maria Zaremba:
Jeżeli tak jest, to bardzo się cieszę.


--------------------------
Z panią psycholog rozmawiali:
Karolina Danecka, Jakub Marciniak i Magda Rafalska
uczniowie kl. I d gimnazjum


Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.