Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Wieczory w wieczerniku

Jak to się zaczęło...


- MP nr 40 z 12 X 2003r. / str. 22-25

MUZY pod klonem

Jak to się stało, że Wieczory w Wieczerniku mają już kilkuletnią tradycję i są wizytówką działań kulturalnych Komorowa? Jak się zaczęło wyrwanie z uśpienia miejscowości o ogromnym potencjale?

Nie wiem czy potrafię odpowiedzieć na te pytania, ale wiem, że od pierwszej chwili, kiedy w redakcji Magazynu pojawiła się pani Lidia, "zrobiło się gorąco". O swoich pomysłach mówiła na każdym spotkaniu, ale nam wydawały się one nierealne. Przywykliśmy, że każdy nowy zawsze chciał coś zmieniać, dlatego nie wykazaliśmy "entuzjazmu". Jakież było nasze zdziwienie, gdy w połowie 2003 roku usłyszeliśmy: "Co mogłam, zrobiłam. Byłam u proboszcza, u wójta, otrzymałam wsparcie ze strony SDK-u w Pruszkowie.... Teraz Kochani musicie mi pomóc, bo nie wyobrażam sobie, aby Magazyn nie włączył się w to dzieło! No to do roboty!". Tak oto dowiedzieliśmy się, że został powołany komitet organizacyjny imprezy "Muzy pod klonem", że gmina ma wydrukować i rozesłać - bagatelka - kilkaset imiennych zaproszeń, że jeśli wszystko dopisze, może się spodziewać 200, 300 a może i 500 gości.




Zaproszenia - awers i rewers


Impreza została podzielona na części:

  • « Poświęcenie kapliczki wotywnej św. Andrzeja przy domu państwa Pilichów.
  • « Koncert w szkole.
  • « Wernisaż wystawy w piwnicy domu pp. Pilichów połączony z - bagatela - poczęstunkiem dla przybyłych gości.



po lewej: Włączyła się Szkoła i harcerze. Uroczyste odsłonięcie kapliczki po prawej: Ks. Andrzej Perdzyński święci kapliczkę



Kapliczka św. Andrzeja w Komorowie


Wytyczono też kilka celów:

  • « Zacieśniania więzi sąsiedzkich i budowania życzliwości międzyludzkiej.
  • « Przedstawienie "wysmakowanej" publiczności Komorowa dorobku młodych ludzi, pochodzących z małych gmin i miasteczek. Nie jest przecież tajemnicą, jak wiele wpływowych osobistości świata artystycznego: aktorów, malarzy, muzyków mieszka w naszej miejscowości.
  • « I wreszcie trzeci cel, to promocja dorobku naszych komorowskich artystów i twórców. Otwarcie podwojów swego domu dla sąsiadów. Przedstawienie swojej rodziny. Podjęcie próby udowodnienia, że nie trzeba żyć w skorupie, lecz można dzielić się swym talentem i umiejętnościami z innymi.

Słuchałem tego ze zdumieniem, bo program był niesamowity jak na czasy społecznego zamknięcia. Tymczasem im bliżej było do premiery tym częściej słyszeliśmy: "A co, jeśli będzie klapa?", "Może nikt nie przyjdzie?" "Już tylko na jednym mi zależy, aby dla tych, którzy przyjadą zapełniła się sala." A przyjeżdżali z odległości 300, 400 kilometrów i występowali gratis. Dlatego wydrukowaliśmy dodatkowe afisze. Włączyła się szkoła i harcerze. Role zostały porozdzielane i niespodziewanie tym razem nas ogarnęło przerażenie! Artystów nikt nie znał, nie widział... Ale inicjatorka zapewniała, że choć wiejscy, z małych gmin, są naprawdę wspaniali. "Zobaczycie przyjadą na czas i za Bóg Zapłać zagrają najlepiej jak potrafią."
Że potrafią dużo i dobrze - mieliśmy niebawem się przekonać.
W niedzielę rano już na próbie zabawny scenariusz nabrał dynamiki. Oto dziennikarka za pośrednictwem poczty elektronicznej próbuje zaprosić do udziału w prowincjonalnej imprezie wybitnego aktora. Ten się dyskretnie opiera, ale ona nalega. W emailach opowiada o zespołach, prezentuje gagi. Aktor robi zabawne uniki, aż wreszcie ulega. Obiecuje występ w Komorowie...
Aktorem był wspaniały nie mieszkający w Komorowie - Artur Barciś, a dziennikarkę z dużym teletem grała autentyczna żurnalistka - Joanna Warecha.



po lewej Emilia Izbaner - wokalistka, Artur Barciś - aktor, Lidia Kulczyńska-Pilich po prawej: Joanna Warecha


Wszyscy występowali tak, jakby znali się od lat. Siedziałem tuż obok p. Artura i widziałem, że był pozytywnie zaskoczony poziomem wykonawców. Urzekała kapela Tobisów, przede wszystkim spokojne, folkowe kawałki śpiewane przez Zuzannę oraz cudownie czysty i wyrazisty głos Emilii Izbaner.



po lewej: Artur Barciś po prawej: Emilia Izbaner


Dużo dynamizmu i ruchu scenicznego wniósł występ baletowo-mimiczny duetu Magdy Petrygi i Tomasza Graczyka. Po raz pierwszy też miałem okazję podziwiać nasz komorowski zespół muzyki dawnej, prowadzony przez pana dyr. Sławomira Rymuzę.



po lewej: Zespół Muzyki Dawnej z Komorowa, w środku: Lech Skupiński ze statuetką przyznaną Magazynowi Parafialnemu po prawej: Statuetka "Muza pod klonem", autor - Dorota Dziekiewicz-Pilich (2003), rzeźba brąz na wosk tracony, 20 cm na marmurowej podstawie


Po koncercie wykonawcy zostali uhonorowani statuetkami "Muza pod klonem" autorstwa rzeźbiarki Doroty Dziekiewicz -Pilich, autorki "Fryderyka". Wyróżniony też został Magazyn Parafialny.



po lewej: Kapela Tobisów, po prawej: Kapituła przeglądu Muzy Pod Klonem



Po wręczeniu nagród odbyła się aukcja obrazów Mariana Osieckiego, Elwiry Burskiej -Szubargi i Andrzeja Pilicha na rzecz organizacji wypoczynku letniego dla dzieci z ubogich rodzin. Po czym w domu Lidii i Andrzeja Pilichów można było nie tylko podziwiać inne dzieła tych artystów, pokosztować kaszanki z rożna i wypić kufelek schłodzonego piwa. Ludzie, którzy znali się tylko z widzenia, zawierali znajomości i sąsiedzkie kontakty.
"Muzy pod klonem" były meteorem, ale tamtego wieczoru Lidia i Andrzej Pilichowie poznali dwoje muzyków: Annę i Witolda Błaszczyka. Na efekty ich znajomości nie musieliśmy długo czekać...

___________________________

Na podstawie:
Z motyką na słońce(?!), czyli rzecz o "Muzach pod klonem" Lecha Skupińskiego MP nr 40 z 12 X 2003r. /str. 22-25

--------------------------

Lech Skupiński






Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.