Parafia Rzymskokatolicka Narodzienia NMP w Komorowie


Przejdź do spisu treści. MP nr (5) 75/07

Oto dzień

- MP nr 5 (75) z 9 IX 2007r. /str. 10

Trzy refleksje w chwilę po Mszy Świętej - ważnej, radosnej i wyjątkowej dla naszej Wspólnoty

Błogosławieństwo prymicyjne
Błogosławieństwo prymicyjne


To kapłaństwo, jak wynika z naszej rozmowy z o. Maciejem, którą drukować będziemy w następnym numerze MP, zrodził "bunt". Bunt przeciw relatywizmowi w traktowaniu przykazań Boga, osoby ludzkiej i obowiązku względem rodziny. Ów bunt zrodził się we Francji, której aż rok przyglądał się jako 13-Ietni chłopiec. W niedzielę 24 czerwca 2007 r. uczestniczyliśmy we Mszy Świętej Prymicyjnej o. Macieja Tomaszewskiego, syna naszej komorowskiej wspólnoty. Patrz fotoreportaż z uroczystości. Ale nim go Państwo obejrzą proszę poznajmy bliżej nowego rycerza Jezusa. Oto trzy wspomnienia...

1. GARŚĆ WSPOMNIEŃ

Jako katechetka Ojca Macieja pragnę dołączyć kilka wspomnień.
Przybyłam tu jako młoda siostra, by od września 1976 roku rozpocząć naukę religii w sali katechetycznej pod naszym komorowskim kościołem. Maćka, a obecnie Ojca Macieja przygotowałam do I Komunii św.
W Komorowie uczyłam religii przez trzy lata dzieci do klasy piątej włącznie. Wśród tej dużej liczby dzieci zapadł mi w sercu i pamięci ten trochę inny "chłopiec". Nauczyciele wiedzą, że na ogół po latach zapamiętuje się tych, którzy się wyróżniali albo w dobrym, albo w złym, jakieś pojedyncze osoby, bo życie płynie szybkim strumieniem i nie sposób wszystko kodować w pamięci.
Maciek bardzo wyróżniał się spośród dzieci. Na lekcjach religii siedział wyprostowany, wpatrzony w katechetkę, skupiony. Brał czynny udział. Zgłaszał się do odpowiedzi. Na lekcje religii, które odbywały się po południu przywozili go rodzice razem z siostrą Agatką, z którą siedział w jednej ławce. Zachwycał mnie mądrymi jak na swój wiek odpowiedziami. Kiedyś mówiliśmy o rodzinie. Maciek wtedy powiedział, że dzieci rodzą się z miłości rodziców. Podczas I Komunii Św. Maciek czytał Słowo Boże.
Nie przypominam sobie, bym Go musiała kiedyś za rozrabianie wyprosić z sali, o czym wspomniał sam podczas Prymicyjnej Mszy Św.
Wydaje mi się, że niewiele zmieniła się jego twarz. Dziś widzę Go tak samo - skupiony, uważnie słuchający drugiego człowieka z wielkim szacunkiem i kulturą, a jednocześnie mile uśmiechnięty.
Po trzech latach wyjechałam z Komorowa, ale wiele razy dopytywałam się o to dziecko. Jak wielka była moja radość, gdy drugi raz wróciłam do Komorowa w 1995 r. i dowiedziałam się, że "mój" Maciek wstąpił do Zakonu Jezuitów. Od tego czasu każdego dnia polecam Go Panu Bogu, aby wytrwał i aby był święty, bo takich dzisiaj potrzeba kapłanów.

Podzielę się jeszcze Jego świadectwem o historii powołania. Kiedyś jako kleryk, gdy był tu na urlopie powiedział mi, że Jego powołanie związane jest z deszczem. Pewnej niedzieli, gdy przebywał we Francji wybrał się rowerem do Kościoła na Mszę św. na oznaczoną godzinę. Podjeżdża pod Kościół i zdziwiony patrzy, że jest zamknięty. Na drzwiach natomiast wisiało ogłoszenie, że w tą niedzielę Msza Św. jest w kościele odległym o kilka kilometrów stąd. Spojrzał na zegarek. Ma jeszcze tyle czasu, że zdąży tam dojechać. Nie zwlekając ruszył w drogę. Po jakimś czasie zaczęła się ulewa. Zmagał się z deszczem i wichrem, by tylko zdążyć na czas. I wtedy przyszła ta pierwsza myśl. Gdyby było więcej kapłanów ja dziś nie musiałbym tak się męczyć, by być na Mszy Św. A ilu ludzi dziś z tego powodu na niej nie będzie?
To Bóg przemówił. Posłużył się ulewą i deszczem.
Dziś dziękujmy Bogu za tajemnicę tego powołania. Prośmy Go o wszelkie łaski potrzebne Ojcu Maciejowi, aby trwał, był wierny i spełnił zadanie jakie Mu Bóg w swych planach wyznaczył.
Módlmy się, aby nie brakowało ludziom młodym odwagi w podejmowaniu Bożego wezwania. Prośmy, by wielu odważnych chłopców i dziewcząt poszło śladami Maćka, by nieść miłość Boga, tym którzy są spragnieni Jego miłości.

--------------------------
s. Róża Naskręt

Misjonarka Świętej Rodziny
katechetka


obrazek prymicyjny o. Macieja obrazek prymicyjny o. Macieja
Rewers i awers pamiątkowego obrazka prymicyjnego o. Macieja



2. MOJ UCZEN - MACIEK

Na początku siedział w przedostatniej ławce, a potem w jednej z pierwszych w pracowni matematycznej komorowskiej szkoły. Wyprostowany, skupiony chłonął wiedzę. Był jednym z tych uczniów, do których nauczyciel zwraca się i ma pewność, że jest słuchany i rozumiany.
Pracowity, sumienny, zawsze przygotowany do lekcji i do tego bardzo zdolny.
Gdy po latach dowiedziałam się, że drogą życiową Maćka Tomaszewskiego jest kapłaństwo we wspólnocie zakonnej, na dodatek u Jezuitów, nieszczęsna - do czego przyznaję się ze wstydem - pomyślałam, że szkoda jego zdolności (szczególnie do przedmiotów ścisłych), że nie wykorzysta swoich talentów w rygorystycznej formacji zakonnej....
Jakże się jednak myliłam!
Miałam się o tym przekonać już po wysłuchaniu pierwszego kazania o. Macieja. Zrozumiałam, że tylko człowiek wszechstronnie uzdolniony, przy tym tak skromny i pracowity może dyskretnie, ale z mocą mówić do innych. Jego pierwsze prymicyjne kazanie było dla mnie wielkim przeżyciem. Płynęły do nas słowa mądre, logiczne, pouczające, ciekawe a przede wszystkim trafiające do wszystkich serc.

--------------------------

Bóg zapłać i szczęść Ci Boże nasz Księże Macieju.
Twoja nauczycielka matematyki z kl. VII


Małgorzata Pawłowska

Klasa III d, listopad 1987 rok
Klasa III d, listopad 1987 rok. Maciek Tomaszewski drugi od prawej w środkowym rzędzie



3. W CZASACH LICEUM...

Maćka Tomaszewskiego poznałam jako ucznia LO im. T. Kościuszki w Pruszkowie - byłam jego wychowawczynią.
Maciek miał przydomek "Francuz", myślę, że z powodu charakterystycznego paryskiego "rh", zaskakującego w wymowie polskich słów. Na tle rozbrykanych 14 kolegów był wyjątkowo spokojny, jakby troszkę z boku, ale miał duży autorytet. Kiedy klasa próbowała, broniąc się przed konsekwencjami "zdarzeń" (np. barykada z ławek, podwieszenie kolegi pod sufitem, ślady butów na ścianie 3 metry nad ziemią), wmawiać mi coś, w co nie bardzo chciałam wierzyć, ostatecznym argumentem było: "Niech Pani zapyta Maćka, przecież on nie skłamie.".
Kiedyś Maciek podszedł do mnie na przerwie i powiedział: "Stłukłem szybę w drzwiach szafy w sali polonistycznej." (bardzo cenną ze względów sentymentalnych opiekunki pracowni). Nie do wiary - pomyślałam. Zaczęliśmy ustalać sposób naprawy i w tym momencie wpadają dwaj koledzy z jego klasy i wołają: "To nie Maciek stłukł szybę, to myśmy ją Maćkiem wybili.". Myślę, że ten drobny incydent wskazuje, że już wtedy prawość Maćka odbijała się echem w innych ludziach. Tego dobroczynnego wpływu na bliźnich życzę mu na całą drogę kapłańską.

--------------------------
Wanda Kamińska

Wychowawczyni z liceum



Copyright 2008-2019 ©   Strona jest własnością Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia NMP w Komorowie. Wszystkie prawa zastrzeżone.